III Niedziela Wielkiej Nocy

„ A my spodziewaliśmy się…” Tyle mamy wyobrażeń, oczekiwań, rozwiązań. T powinno być tak, tu należy zrobić to, a tam coś innego. Nawet dla Pana Boga często mamy wyznaczone zadania, z których powinien się wywiązać, zareagować. Coraz częściej słyszy się, że powinien powstrzymać pandemię, zesłać deszcz, nie dopuścić do głodu…

„O nierozumni (głupi), jak nieskore są wasze serca do wierzenia…” I wyjaśniał im to, co mieli przecież zapisane w Pismach. Wtedy poznali Go przy łamaniu chleba. Proszę Cię dziś, Boże, o łaskę wiary w Twoje Słowo, w Twoją miłość. Daj mi wytrwałość w karmieniu się Twoim Słowem, w czytaniu, słuchaniu go i światło, bym je mogła rozumieć. Otwieraj moje oczy na cud Eucharystii – największego daru Boga dla człowieka, szaleństwa Bożej miłości. Wierzę, że to Ty będziesz mi tłumaczył, wykładał, że mnie poprowadzisz, nie według moich oczekiwań ale drogą Twojej odwiecznej mądrości, zniżającej się troskliwie do kruchości człowieka.

s. Magdalena M.

Słowo z Pustelni 25.04.2020 r/

„Najmilsi:
Wszyscy wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę”
Słowa te, z obfitości serca, padają z ust Św. Piotra! Kocham te przemiany Apostołów! Są takie autentyczne! Przecież nie od razu tak było.Początki Piotra były trudne. Nieco narwany, trochę sangwinik, trochę choleryk. Tyle razy się wyrywał, nim pomyślał.Tyle razy ulegał pokusie porównywania się, brał udział w niejednym sporze w gronie Apostołów, jak choćby oto, kto jest wśród nich najważniejszy! Serce Piotra jednakże jest piękne, bo po swoich wpadkach i upadkach, umie i chce na nowo wciąż szukać autentycznej relacji z Jezusem. Zaparcie się Mistrza, pozbawiło go wszystkich prawie złudzeń o sobie i wszystkich masek.Pozwolił się urabiać i kształtować Jezusowi. Stawał się w ogromnym przyspieszeniu skałą.
I tenże Święty Piotr wypowiada słowa, które są znaczące dla naszego sposobu bycia w ogóle! Dla właściwego bycia uczniem takiego Pana! I dziękuję Mu, że mówi o przyobleczeniu, a więc, z góry mamy założyć, że pokora, nawet jeśli będzie naszą koszulą firmową, nigdy jednak nie będzie wypływała z nas samych! Będzie ciągłym przyjmowaniem jej daru w osobie Jezusa! Widziałam w życiu już różne atrapy „pokory” i za każdym razem budziły niesmak.Zresztą sama, też czasami pokracznie, pokorną być próbowałam.To właśnie wszystkie próby ubierania się we własne pomysły na pokorę, bez związku z prawdziwą pokorą Chrystusa.
W sumie, trzeba powiedzieć też jasno i zdecydowanie, że tylko ona jest płodna w tym byciu posłanym przez Jezusa do świata.
Posłaniu, o którym relacjonuje św. Marek: : „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. „
Nie można głosić zbawienia i zaprzeczać swoją dufną, zarozumiałą, pyszną postawą, temu co głosimy. Jest to najbardziej odrażające i zniechęcające, a także niestety uderza we Wspólnotę Kościoła pozostałych członków Święta Teresa od Dzieciątka Jezus lubiła mawiać, że „pokora, to prawda”. I to jest mądra synteza tego, czym pokora jest.
Maryjo, Dziewico cała obleczona w Słońce Pokory Boga, wychowuj nas, żebyśmy nie przynosili wstydu Niebu, Trójcy Świętej i Kościołowi.
I ucz nas, czym jest autentyczna pokora.Oblekaj nas, nasze myślenie, bo zwykle tam jej brak, robi najwięcej bałaganu!

s. Teresa M.

Słowo z Pustelni – 20.04.2020 r.

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego”.
Rozmowę  Jezusa z Nikodemem Kościół i Duch Święty, podaje nam jako duchową strawę i Słowo Życia zaraz po Niedzieli Miłosierdzia Bożego.
Słowa z wczorajszej oracji wyjaśniają związek:  „abyśmy wszyscy głębiej pojęli, jak wielki jest chrzest, przez który zostaliśmy oczyszczeni, jak potężny jest Duch, przez którego zostaliśmy odrodzeni, i jak cenna jest Krew, przez którą zostaliśmy odkupieni.”
Oczywiście ten tydzień przeżywamy jako tydzień Miłosierdzia ,ale gdzieś nam wszystkim trochę umyka przy okazji wezwanie tej oracji.Mamy ZGŁĘBIAĆ   łaskę swego Chrztu i raczej mało komu się uda powiedzmy szczerze uczynić to jednego dnia, jednej niedzieli, jednej godziny.Potrzebujemy na to życia całego.Nie mniej, ten tydzień, nie powinien być wyłącznie targiem uczynków, co kto  jeszcze dał, co zrobił i jak bardzo jest przy tej okazji medialny.Pamiętajmy, że ogrom dobra dzieje się bez rozgłosu, bez tkz. „polubień”.A dobrzy i ofiarni, miłosierni ludzie żyją jeszcze poza internetowym szumem. Warto w tym tygodniu postanowić choć przez kwadrans każdego dnia, przeczytać fragment Katechizmu Kościoła Katolickiego, rozdział o Sakramencie Chrztu Świętego. Warto uświadamiać sobie, ile martwych łask, zamrożonych drzemie jeszcze w nas ,a które chcą żyć i bez zgłębiania ich wiarą , niepodobna by nagle zaczęły działać z automatu.Warto chociaż przez cały ten tydzień codziennie raz podziękować Bogu za łaskę Chrztu Św.Warto zrobić rachunek sumienia, może nawet generalny z tego, jak do tej pory żyłem/łam swoim Chrztem Świętym ? W moim przekonaniu istnieje bardzo ścisły związek po między tym, na ile zgłębiamy swoją godność Dziecka Bożego,w łasce Chrztu Św. z tym  na ile naprawdę mamy miłosierne serce i na ile potrafimy uruchamiać też „wyobraźnie miłosierdzia”, o której mówił Święty Jan Paweł II.
Jeśli skupiasz się na tym, że jesteś Dzieckiem Boga, przestajesz się skupiać na sobie, bo nie możesz oderwać spojrzenia duszy od tak wielkiej Miłości! A wtedy zaczynasz też widzieć więcej, oczyma Swego Ojca w Niebie i tak jak On, gdy dajesz, czy to dary materialne, czy czysto duchowe, nie wie twoja lewica, co czyni prawica.Innymi słowy, z powodu bycia miłosiernym nie trąbisz, bo po prostu to wypływa z twego bycia Dzieckiem takiego OJCA.
Żyjmy swoim  Chrztem  Świętym, a to już wystarczy!Albowiem dostajemy w nim NOWE JA  W CHRYSTUSIE! Gdybyśmy się tylko tego trzymali…
s.T.M.

Słowo z Pustelni – Sobota Oktawy Wielkiej Nocy

Piękne jest to dzisiejsze  zestawienie Ewangelii i pierwszego czytania z Dziejów Apostolskich. Piękne, bo wydobywa duchowy progres wiary Apostołów. Dojrzewanie ich relacji z Mistrzem.

Przeszli drogę od zachwytu Jezusem, przyzwyczajeniem się do Niego.Głęboki kryzys od wydarzeń w Wieczerniku, po przeżycie bolesnej prawdy, że Go zostawili, aż do spotkań z Nim w nowości Zmartwychwstania, które wciąż działały na ich serca oczyszczająco! Na pewno nie było im łatwo usłyszeć z Jego ust brak wiary i stwierdzony upór! Być może, że to duchowe dojrzewanie, które nam Bóg czasami rozkłada na długie dziesiątki lat, oni musieli to przeżyć mimo wszystko w dużym przyspieszeniu. Wszystko co przeżywali było niezwykle zintensyfikowane.

I Ci sami, posłuszni otrzymanej władzy i posłaniu przez Jezusa słyszymy jak prosto, a jednocześnie, jakże autentycznie, dają odważne świadectwo :” bo my nie możemy nie mówić tego co widzieliśmy i słyszeliśmy”.

Piękne jest to darmowe dziedzictwo naszych jakby pierwszych Ojców duchowości!

Piękne, że mamy taki grunt, takie korzenie!

Nie wiem jak Wy, ale ja mam dziś wyraźną potrzebę podziękowania Im, za ich wszystkie stany wewnętrzne, przez które przeszli, podziękowania za Ich zgodę na pokorne dojrzewanie w wierze.Przecież to wszystko było także dla nas!

Jakże Oni rozumieją trud wiary!

Jakże rozumieją ból nie dorastania do swego powołania! Jakże rozumieją prostą radość z Obecności Tego, za którym się tęskni.

Mamy tak przekochanych, przeuroczych Ojców w wierze!

Jak Ich nie lubić!? Jak nie czuć też tęsknoty za spotkaniem z Nimi ?Tyle pytań mam do Każdego z Nich!

s. Teresa M.

Słowo z Pustelni – Poniedziałek Wielkanocny

” wybawimy was z kłopotu”Mt.28,14

 Takie ludzkie „zabezpieczenie”, poprzedzone wcześniej manipulacją, odpowiednią sumą pieniędzy, okazało się diabelską kampanią i oczywiście gruchnęła jak zgniłek z drzewa na ziemię! Operacja się nie powiodła, a my dziś,- niezależnie od okoliczności , radujemy się niczym niezniszczalną Tajemnicą Zmartwychwstania, za którą nie jeden brat i siostra oddali mężnie swoje życie.

Dlaczego Duch Święty zatrzymał mnie dziś akurat przy tej części perykopy, a nie tej bardziej przyjemnej, gdzie miłującym kobietom ukazuje się Zmartwychwstały Jezus i bez wielkich, wzniosłości mówi po prostu :”Witajcie”, jakkolwiek  to brzmi we wszystkich językach świata?
Może dlatego, że mamy wysyp kłamców i manipulatorów własnych i cudzych interesów, którzy w swej chciwości i rozhuśtanej pysze nie boją się już żadnych metod bycia skutecznym. Ale, Panem historii na szczęście nie jest mały człowiek. Duch Święty , który jest Pocieszycielem, zwraca uwagę na to, że naprawdę, wszelkie formy walki z Bogiem i Jego wyznawcami nie odniosły i nie odniosą sukcesów! Choć Bóg nam nie obiecuje,- jak szataństwo, że „wybawi nas z kłopotów”. Przeciwnie, trzeba sobie przypomnieć, że tym, którzy zdecydowali się iść za Jezusem, być Jego świadkami, Jezus mówił o samych kłopotach i przeciwnościach!
Po ludzku Bóg może wcale nas od ” kłopotów” nie zachować, jeśli te ” kłopoty” staną się formą naszej dźwigni, ku temu co znacznie lepsze w perspektywie Bożego widzenia rzeczywistości. Tak było z Synem Bożym!
I tak sobie myślę, że my ciągle za mało zdajemy sobie sprawę z tego, że być wyznawcą Jezusa, to być żołnierzem na wojnie. I nie ważne na jakim poziomie by się ona nie toczyła, bo najważniejsze  bitwy, to wciąż niezmiennie te, które każdy toczy sam ze sobą.Wszystkie one, warte są wierności, ponieważ przyjdzie czas, że Jezus Zmartwychwstały stanie sobie przed nami i  powie: Witaj! 
I co wtedy?…Będziemy uciekać jak przed niedźwiedziem,czy damy upust tęsknocie i obejmiemy Go za nogi?
s. Teresa M.

NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO

Komentarz do Ewangelii wg św. Jana 20,1-9

Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego

„Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu”… Taki jest początek tej najlepszej z nowin, nowiny o Jezusie z Nazaretu, Bogu, który chciał być człowiekiem, Bogu, który umarł w ludzkim ciele, „abyśmy mieli życie i mieli je w obfitości”. Jego Samego tu nie ma; jest jedynie pusty grób, porzucone płótna i miłość. Ta miłość nie pozwoliła Marii usiedzieć w domu i kazała jej pójść do grobu, pomimo ciemności. Ta sama miłość sprawiła, że Piotr i Jan nie szli, lecz biegli, a ten drugi wyprzedził pierwszego. Oczywiście, wiek wiekiem, ale miłość też ma swoje prawa – wierzy wbrew nadziei i uprzedza chwile spotkania, bo po prostu spieszno jej kochać. Taka miłość musiała długo dojrzewać, by móc ujrzeć to, co tylko jej oczom jest dostępne. Popatrzmy choćby na Jana; jak wiele wewnętrznych przeszkód musiała w nim pokonać, by jeden z Synów Gromu spoczął w czwartkowy wieczór, oparty o Serce Jezusa, a ostatecznie sprawić to, co dzisiejsza Ewangelia zamyka w jędrnym skrócie: „Ujrzał i uwierzył”.

Tutaj wystarczyłoby dopisać: „czego i tobie i sobie życzę”, ale chcę życzyć jeszcze czegoś… Chcę życzyć, by w czasie zamętu, niepewności jutra, lęku, kto z nas zostanie zarażony jako następny, nowina o Jezusie, który pokonał grzech i śmierć, otworzyła w tobie i we mnie zupełnie nowy rozdział życia. Można by mu nadać skromny tytuł: „Miłość”, bo ostatecznie jedynie ona daje sens naszemu „teraz”, a w końcu, jedynie ona przenika granice śmierci.

s.A.Z.

Wielkanoc A.D. 2020

Drodzy Czciciele

Świętego Arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.

Wielki Post, rozpoczęty w Środę Popielcową, prowadzi nas poprzez Misterium Wielkiego Tygodnia do tryumfu Poranka Wielkanocnego, który zawsze rozbrzmiewa radosnym dźwiękiem dzwonów i pieśnią – Zmartwychwstał Pan, Alleluja. Tegoroczną Drogę Wielkiego Postu – dotknęła nasz kraj i świat cały
pandemia koronawirusa, toteż z serc naszych wznosimy gorące i ufne modlitwy do Tronu Bożego o odwrócenie tej klęski i uproszenie pokoju, śpiewając: „Święty Boże! Święty Mocny! Święty, Nieśmiertelny! * Zmiłuj się nad nami. Od powietrza, głodu, ognia i wojny * Wybaw nas, Panie. Od nagłej i niespodziewanej śmierci * Zachowaj nas Panie. My grzeszni Ciebie, Boga, prosimy * Wysłuchaj nas Panie”.
W dziejach naszego narodu, w obliczu klęsk, przodkowie nasi zawsze uciekali się do Boga przez przyczynę Bogarodzicy, naszej Matki i Królowej. Król Jan Kazimierz, podczas potopu szwedzkiego, składał śluby narodu w Katedrze Lwowskiej, przed obrazem Matki Bożej Łaskawej. W krwawym okresie Powstania Styczniowego, święty Pasterz Warszawy, abp Zygmunt Szczęsny Feliński, kierował do wiernych zachętę: „Pan Bóg nawiedził nas, Mili Bracia, ciężkimi próbami, znak to jest, że chce, abyśmy do Niego się uciekali … przez pośrednictwo Maryi, … Matki Kościoła”. W 1920 r., kiedy ze Wschodu szła nawała bolszewicka, zagrażająca Polsce, Lud Warszawy modlił się na Placu Zamkowym przed Najśw. Sakramentem o ocalenie. I zwycięstwo przyszło, dzięki pomocy Bożej i Matki Najświętszej, dzięki poświęceniu ks. Ignacego Skorupki i ofiarnej walce polskiego oręża. W trudnych latach po II wojnie światowej kard. Stefan Wyszyński, którego Kościół w tym roku wynosi na ołtarze, uwięziony, potem internowany w Komańczy, wołał do Boga, przez przyczynę Matki Najświętszej, a z nim cały naród: „Wielka Boga-Człowieka Matko… Królowo Świata i Polski Królowo … spojrzyj na nas, Pani Łaskawa, okiem Miłosierdzia Twego i wysłuchaj potężnych głosów … oddanego Ci Ludu Bożego”. I Bóg wysłuchał.

I my, w tym trudnym czasie zagrożenia, kierujemy do Boga, przez przyczynę naszej Matki i Królowej oraz Świętych Narodu polskiego, serdeczne prośby, pokorne błagania i gorące modlitwy o zdrowie i bezpieczeństwo, o łaski i błogosławieństwo Boże. Tą modlitwą ogarniamy wszystkie Drogie nam Osoby, Wszystkich, zatroskanych o jedność, zgodę i wspólne dobro Kraju, Rodziny, Człowieka.

Jednocześnie do Wszystkich kierujemy najlepsze życzenia: błogosławionych Świąt Wielkanocnych, pełnych pokoju i światła, obfitych w dary Nieba i Ziemi, opromienionych modlitwą i radosnym śpiewem: Alleluja, Królowo Nieba wesel się.

s. Teresa Antonietta Frącek RM

Słowo z Pustelni na Wielką Sobotę 11.04.2020 r.

Bo gdy zabiliśmy Słowo Ojca, On już odziewał je w przebaczeniu cichym Zmartwychwstaniem.

Cisza, skrywa dziewictwo myśli Boga o Tobie. Nim się począłeś, byłeś w Jego Ojcowskiej myśli, otulony ciszą. Później gdy zacząłeś istnieć, kształtowałeś się znów w ciszy łona swej matki. Cisza jest pierwszym doświadczeniem jakie znasz. Najpierw cisza. Później w swoją ciszę stopniowo zacząłeś przyjmować dźwięk i słowo.I nie każde miało źródło w Słowie i do Słowa prowadziło. Jesteś dorosłym człowiekiem i teraz sam decydujesz, o jakości Twojej ciszy i o jakości Twego słowa.Ty sam wciąż możesz w wolności decydować, czy cisza, to nieznośna klatka, potrzask, nuda i dwanaście stopni ku rozpaczy, czy może cisza, to otulenie Łona Ojca, niezmienne w każdej okoliczności życia.Czy to po prostu mieszkanie ze Słowem, które prowadzi Cię w coraz głębsze poznanie i szczęście. Ty decydujesz, czy cisza, to dla Ciebie przekleństwo,czy błogosławieństwo.Ty decydujesz, czy cisza, to przyjaciółka, która oswaja Cię łagodnie z przemijaniem i śmiercią, czy jest jak niezręczna pauza, którą wszyscy chcą zagadać, a wśród nich Ty pierwszy. Ty decydujesz czy Twoja cisza, to ciągła transformacja myśli pełnych instynktu samozachowawczego, kąśliwych lęków jak komary, czy raczej tęsknota i czekanie , by znów usłyszeć słodki dźwięk Słowa. Piję cicho ze Zdrojów Zbawienia, a Ty zrób jak chcesz.Możesz zawsze w każdej chwili swą ciszę uczynić w jednym momencie ucztą z Nim.

s. Teresa M.

Słowo z Pustelni – 06.04.2020 r.

Akurat rozrzutność, nieobliczalność, szaleństwo w miłości, Jezus dobrze rozumie.

Umie ją też przyjąć.Zawsze będzie brał takich jak Maria w obronę.
Dojrzała miłość potrafi nie tylko wszystko ofiarować, umie także nie bronić się przed przyjęciem wszystkiego.
Dojrzała miłość umie pić nie tylko ze słów, spija miłość gestów.Sama na ogół nie oblicza strat, ale umie być w pełni świadoma ceny.
Miłość dojrzała rozpoznaje ten moment, ten dzień,ten czas.
Maria wie, że choćby wylała hektolitry najdroższych olejków, i tak Jezusa nie prześcignie w hojności.
Dorosły mężczyzna w wieku Jezusa posiada około 6 litrów krwi! Gdybyśmy poszli w matematykę, to jak wymierzyć cenę Krwi wylanej do końca, aż do wypłynięcia wody przez Jezusa, w stosunku do pół litra tych wonności szaleńczo rozlanych na stopy, zamiast na głowę,jak przystało u Żydów?
Maria daje tyle, ile może i potrafi. W darze olejku jest skończona, w darze miłości odczuwa się, że tam się wylewa znacznie więcej…
Jezusa nie prześcigniemy w rozrzutności…
Może to szalone? Ale prawdziwe, w tajemnicy Paschalnej, ukrytej w tajemnicy Eucharystii, Jezus czyni względem Ciebie i mnie to samo co Maria, a nawet dużo więcej. Kąpie nas w Swoim Bóstwie całych, namaszcza i poi Krwią, otula już nie włosami jak Maria, otula Swoim Zmartwychwstałym, Uwielbionym Ciałem. Syci ciszą, kaloryczną od Ducha Świętego i daru pokoju! I wystarczy, że wierzysz…I wystarczy, że uczysz się kochać coraz bardziej…
s. Teresa M.

 Niedziela Męki Pańskiej

 Niedziela Męki Pańskiej Rok A
„Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam?”  (Mt 26, 14-27,66)
W Mateuszowym opisie Męki Jezusa widzimy Boga, dobrowolnie oddającego się w ręce człowieka. Uderzają tu dwie rzeczywistości: pierwsza to okrucieństwo człowieka, a druga – poddanie się Boga woli ludzkiej. Autor Ewangelii z niesamowitą wyrazistością ukazuje podłość ludzką, wyrażającą się poprzez czyny, uderzające w niewinnego Jezusa: najpierw zdrada, opuszczenie, skrępowanie, opluwanie, wyszydzanie, ośmieszanie, policzkowanie, biczowanie, zabawianie się Jego kosztem, osądzenie, rozebranie, aż do krzyżowania i naigrawania się nawet w momencie konania… Tak człowiek traktuje Boga!… Tak grzech upadla człowieka, upadla każdego z nas… Mój grzech sprawia, że do takiego traktowania Boga jestem zdolna… Przerażająca to prawda, ale jednak prawda!…

Co wobec tej sytuacji robi Bóg?… Bez oporu poddaje się woli człowieka. Wydaje się bezsilny… Ale to tylko pozory. To On jest Panem nawet w Męce i śmierci. On szanuje wolność człowieka do tego stopnia, że bierze na siebie konsekwencje jej nadużywania i… umiera, aby wyzwolić nas z niszczącej siły samowoli i grzechu. Niesamowita tajemnica MIŁOŚCI! Niepojęta i nieogarniona przez człowieczy rozum. Pozostaje nam tylko uklęknąć pod krzyżem z wdzięcznością i pokorą, i prosić, aby Boża łaska chroniła nas przed najmniejszym nawet grzechem…

s. Agnieszka B.