Słowo z Pustelni – 07.03.2020 r.

„Bądźcie więc wy doskonali,jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. 

Te słowa nie mają nas przytłoczyć swoim niedościgłym wzorem! Nie mają wywołać wytrzeszczu gałek ocznych z naciskiem na doskonałość.

Więc o co chodzi Jezusowi gdy to do nas mówi? To nie wie jakimi jesteśmy? To nie wie,że tak postawiona poprzeczka wywołać może  zadyszkę jeszcze przed biegiem?Wszystko to wie i nikt nie posiada lepszego wyczucia natury ludzkiej nad Jezusa!

Jezus mówi zawsze w jakimś kontekście. Mówił do społeczności, która potępiała i Samarytan i Rzymian i innych nie obrzezanych! Tutaj mówiąc o charakterze miłości Ojca,odwołuje się do pogody. 

Jedno słonce dla wszystkich i jeden życiodajny deszcz dla wszystkich.Przejawy Bożego Błogosławieństwa.

I mówi to do nas ponad czasowo do wszystkich, bo wie,że my jesteśmy mistrzami robienia różnic w traktowaniu  ludzi.Mistrzami nawet bardziej w dawaniu odczuć, niż w słowach!

Nie musimy zaraz uderzać w najgłośniejszy dzwon! Myślę,że naprawdę posiadamy niewielu prawdziwych wrogów, czyli ludzi źle do nas nastawionych i działających wprost lub pośrednio przez innych na naszą niekorzyść.Nie chodzi o ciepłe uczucia wględem tych, którzy choćby pozbawiają nas na stałe prawa do dobrej opinii na nasz temat. Chodzi oto,że krocząc razem z Jezusem, stać nas na to,aby wbrew temu co czujemy,chcieć całym sercem tego samego dobra dla tych którzy nas ranią, co dla tych, których kochamy. 

Nie chodzi zaraz o spektakularną akceptację.W duchowości Jezusa zawsze idzie o SERCE.

Popatrzmy,że dla nas wszystkich Ojciec cały czas jest Cichym Dawcą Życia,Cichą Opatrznością naszych potrzeb.

Więc to podobieństwo do Ojca ma dotyczyć nade wszystko serca, DOBRZE NASTAWIONEGO,nasze serce,a później nasze myślenie i wola wszystko ma być CICHYM PRZEDŁUŻENIEM BŁOGOSŁAWIEŃSTWA OJCA.

Nam się tylko wydaje,że to za mało. To cały sukces,który jeśli jest autentyczny sprawi,że obejmie on całe nasze człowieczeństwo, we wszystkich jego przejawach.

Być dla wszystkich  cichym przedłużeniem Błogosławieństwa Samego Ojca, to pozwolić Jezusowi być w nas Sobą!

Nie siłą, nie mocą naszą, lecz łaską Ducha Świętego! Amen.

s. Teresa M.

Słowo z Pustelni – 02.03.2020 r.

Jeśli Ty i ja będziemy oddzielać Jezusa od KOGOKOLWIEK, choćby od JEDNEGO CZŁOWIEKA, wtedy On oddzieli nas od tych, którzy mają mieć udział w w szczęściu Życia Wiecznego ,w DOMU NASZEGO OJCA. 

Trzeba to w końcu sobie dobitnie powiedzieć: 
nie pchaj się w szeregi wierzących,w szeregi Kościoła,w szeregi idących za Barankiem, jeśli wciskasz się tam, pozbawiając choćby jedną tylko osobę miłości!

Bramą jest Jezus,a biletem Twój bliźni!

Taka prawda!…
Bądź uwielbiony Jezu tak bardzo ukryty w naszych braciach i siostrach!
Otwórz nam oczy i naucz nas kochać, zanim umrzemy!
Zmiłuj się nad nami i rozpal nasze zimne serca od Ognia Twoich Świętych Ran!
s. Teresa M.

I Niedziela Wielkiego Postu

Komentarz do Ewangelii wg św. Mateusza 4,1-11

Jezus przyjmuje chrzest w Jordanie i wychodzi na pustynię. Usłyszał, że jest umiłowanym synem Ojca, Jego serce jest pełne tęsknoty za Bogiem. Jezus wie, po co przyszedł nas świat. Po to, aby podzielić się Swoją relacją z Ojcem, aby pokazać nam Ojca. 

Spędza czterdzieści na pustyni, które są  przygotowaniem do lat przepowiadania, a punktem kulminacyjnym są Krzyż i chwała Paschy. Czterdzieści dni modlitwy i pokuty, a potem scena końcowa czyli – kuszenie. 

Jezus pokonując pokusy uczy nas tego, że kiedy sięgamy po grzech, to znaczy, że nie znamy Ojca. Nie mamy świadomości obdarowania. Pokazuje, że kiedy będziemy nasyceni Bogiem, to pokusy szatana nie będą dla nas atrakcyjne. One będą zawsze, ale my za nimi nie pójdziemy, jeśli uwierzmy, że jesteśmy Umiłowanymi Dziećmi Ojca. 

Maryjo, wyproś mi u Boga łaskę pustyni, aby moje serce tęskniło za Bogiem.

s. Joanna S.

Słowo z Pustelni – 29.02.2020 r.

Trzeba to poczuć,co czuł przeciętny człowiek żyjący w tym czasie w Palestynie, na widok każdego celnika.

Więc wyobraź sobie, że masz czwórkę dzieci, małe pole, dwie kozy i klepiesz biedę. Na drodze musisz skonfrontować się z celnikiem,o którym wiesz,że jest nieuczciwy,bo kolaboruje z Twoim okupantem.
I jest tak , że on nakłada podatek na wszystko co masz! W kwocie,która jest przesadnie zawyżona, jednym słowem jesteś ofiarą systemu, który Cię poniża, upokarza i bezwzględnie uciska.W czasach Jezusa, celnicy opodatkowali wszystko! Jeśli chciał, długi także wysoko oprocentowywał.Jednym słowem,wiesz, że ten typ zabiera chleb Twoim dzieciom.
Nie było uczciwych celników.Mateusz też do wyjątków nie należał.I wyobraź sobie, że Ten Jezus, którego kochasz, któremu ufasz, idzie w gościnę do Twojego celnika!Sic!
Czy już coś czujesz? 
Jeśli jesteś prawdziwy, to czujesz złość, sprzeciw, bunt, gniew, może czujesz ból i nawet zawód Osobą Jezusa. I pytasz się siebie: Boże!? No,ale jak!? Do Niego? 
Jezus tak właśnie zrobił! I  proponuję, nie czytaj tej perykopy w formie mocno ugrzecznionej. Inaczej nie poznasz wszystkich mętów swego serca! Inaczej nie uchwycisz tych skłonności i odruchów, które wszyscy mamy! Nie zobaczysz, jak przygryzasz możesz wargi z wściekłości, nie zobaczysz, jak potrafisz rzucić pogardą w jednym swoim spojrzeniu na kogoś, kto tak Cię krzywdzi! A może bardziej?
A Jezus…spojrzał na Mateusza ….z MIŁOŚCIĄ!
Aby to zrozumieć, trzeba nauczyć się bardzo trudnej umiejętności. Odróżniania czynu od osoby. Odnoszenia się do konkretnego czynu, czy postawy, ale poszanowania osoby! My zwykle tego nie kontrolujemy! Nam się to wszystko często zupełnie nie wytrąca, lecz przeciwnie scala w jedno i zaczynamy wymierzać słuszną sprawiedliwość.Jesteśmy mistrzami w okazywaniu pozawerbalnej dezaprobaty!
A nawet jeśli staramy się być kulturalni i chcemy standardowo zmieścić się w swojej źle pojętej doskonałości, po prostu nie widzimy, jak epatujemy chłodem i dystansem.
Ból ściska nam nie jeden mięsień mimiczny i w najlepszym wydaniu przybieramy formę „dozownika”! Tylko nie dozownika na mydło,a dozownika na miłość! Tyle i nie więcej! Odtąd i dotąd! I nie wiedzieć kiedy, stajemy się w tym odruchu dozowania ludziom miłości,akceptacji, szacunku, po prostu już szafą chłodniczą! Drugi człowiek,acz zepsuty może swoimi czynami, nie ma jak przy nas nawet zatęsknić za odmianą swej osoby, swego życia.Nie! Bo więzimy go w naszej chłodnej dezaprobacie!
A Jezus? On jest Słońcem Miłości Ojca, który Wschodzi ciepłem nad wszystkimi!
Jeśli tej trudnej lekcji nie przerobimy na ziemi z Jezusem, niestety nie wejdziemy do Domu Ojca.
Miłość jest ciasną bramą, ale jedyną, bo i Miłością i Bramą jest On Sam. 
W.Post jest szczególnym czasem kontemplowania szalonej Miłości Boga do nas! Więc, jeśli ten czas nie nauczy nas bardziej kochać drugiego człowieka, nie nauczy nas prawdy o tym jak potrafimy być podli bez łaski Bożej, będzie czasem straconym.Jaki post jest miły Bogu?
ROZERWAĆ KAJDANY ZŁA.
Czyż tymi kajdanami nie jest nasza ciasna i mała „miarka ” miłości, spinająca nasz mózg do tego co tylko mieści się w naszym rozumieniu, i spinająca nasze serca, tak, że stają się karzełkami, zafiksowanymi w życiu duchowym?
Obyśmy chociaż w tym W.Poście nikomu NIE DALI ODCZUĆ, że nie zasługuje sobie na naszą sympatię,miłość,czy przebaczenie. Obyśmy choć trochę KOCHALI WIĘCEJ!

I zobacz, jak  OKAZANA Miłość odmienia serce!Lewi może pierwszy raz doświadczył, jak to jest być kochanym PO MIMO SWEJ NIKCZEMNOŚCI!

Niech nam Jezus zrobi duży bałagan! Niech nam zburzy naszą  zachowawczość w miłowaniu, zwłaszcza wobec tych, którzy nas pocharatali.
Będę się gorąco modlić, abyśmy w tegorocznym W.Poście zapłonęli od Świętych Ran Jezusa!
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!
s. Teresa M.

Słowo z Pustelni – 24.02.2020 r.

 Święty Jakub w pierwszym czytaniu, pisze dziś o łagodności, która właściwa jest prawdziwej mądrości.

Nie ważne, że świat i ludzie łagodność pozbawili sensu, a więc, raczej kojarzą ją z naiwnością, wyprutą nie tylko z mądrości, ale i często z roztropności.
Łagodny człowiek w dzisiejszym świecie to człowiek słaby, nie przebojowy,nie elokwentny, lub całkiem ciamajda życiowa! Ktoś z kim nie wiąże się nadziei.
Tymczasem, łagodność, która najbardziej chyba cechuje Osobę Boga i Jego relacje do nas jako grzeszników, po prostu nas ocala! Wnosi pokój i wprowadza harmonię, aby to co wybujałe, uciszyło się i nie pogrążało w bezpłodnych rozterkach ani nas, ani tych, którzy z nami żyją.
Co znaczy być łagodnym?
Nie chodzi teraz o katechizmową, czy teologiczną wykładnię.To pytanie raczej oto, w czym ja i Ty możemy okazywać się jeszcze bardziej łagodni? Bywa, że brakuje nam łagodności do samych siebie, bywa, że w stosunku do osób z którymi żyjemy na co dzień.Choć to bardzo ze sobą powiązane. Bywa, że nasz sposób bycia, myślenia i działania doprasza się o ZŁAGODNIENIE.
Gwałtowność,- nie ta która zdobywa Królestwo, lecz ta, która jakby nami rządzi i zwykle jej żałujemy,  pochodzi z braku przemiany naszego serca i nie rzadko bywa mało subtelnym przejawem po prostu zadufania w sobie i pychy.Zdradza jakąś niespójność i duchowy bałagan.Na przykład : przemawia tonem niezwykle słodkim i subtelnym, ale jak idzie i zamknie drzwi, to jak poirytowany oficer na wojnie. 
Albo stara się wszędzie wszystkim przyznać rację, uchodzi za osobę niekonfliktową, ale zabije Cię wzrokiem, lub zagłuszy Cię swoim śmiechem.
Przypadek opętanego chłopca z Ewangelii przez ducha głuchego i niemego, jest szczególny, właśnie przez gwałtowność w przejawach i oporność na egzorcyzmy Apostołów.I gdy nam wydaje się, że to co głuche i nieme w zasadzie jest nieszkodliwe,to w przypadku z demonami,okazuje się dokładnie odwrotnie! Im demon bardziej zakamuflowany,tym gorszy!
Człowiek w swej naturze ma wiele możliwości ekspresji, jesteśmy różni i nie zawsze nasze gwałtowne i nie nawrócone serce obnaży się w gwałtownej reakcji.Trudno jednak nie zauważyć, że bardzo często ludzie, którzy tłumią w sobie gniew, brak przebaczenia, urazę, którzy cokolwiek,ale po prostu tłumią,maskują, w życiu okazują się zwyczajnie skrajni. I jak to było z chłopcem, tak bywa i z nimi: raz rzucają się w ogień,to znów w wodę. Ale zawsze budząc skrajne odczucia także w tych, którzy są na nich jakby skazani, na ich skrajne stany emocjonalne, czy nawet skrajne decyzje,których są ofiarami.
To nie jest oczywiście wyznacznikiem o ich rzekomym byciu opętanymi, ale na pewno wyznacznikiem ich duchowej kondycji, że coś domaga się konfrontacji z Jezusem.
Gwałtowne skrajności nie pochodzą od Ducha Bożego.Nie umie on też być łagodnym! Może łagodność małpować tylko przez krótki czas, jednak prędzej czy później, zacznie się rzucać i miotać.
I to powinno nam pomóc w codziennym, duchowym rozeznawaniu. Znacie takie powiedzenie: ” co nagle, to po diable!” A także: ” Boże młyny, mielą powoli!”
I na ogół tak bywa. 
Jest także napisane, że Jezus  ” surowo rozkazał ” demonowi, aby wyszedł z chłopca i więcej razy nie powracał. Surowo! To daje jeszcze jedno proste i jasne światło, że całą naszą gwałtowność mamy przekuwać na bardzo zdecydowany opór wobec Złego! Z nim akurat nie mamy dyskutować, ani przejawiać wobec niego łagodności.Czy możemy sami stawić jemu opór? No nie. Nawet nie wskazane, bo polegniemy na pierwszej prostej.My mamy być silni nawet nie naszą modlitwą i nie naszym postem, ale groźni i niebezpieczni Świętym Imieniem Jezus!
A co ze słowami Jezusa: ” ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem”?
Przyznajmy, że obie formy: modlitwa i post ,są niezwykle ŁAGODNYMI formami walki nas jako ludzi w działaniu, a jednak, okazują się w zjednoczeniu z Jezusem niezwykle skutecznymi, żeby nie powiedzieć najskuteczniejszymi.
I modlitwa i post odzierają nas duchowo i cieleśnie ze złudzeń, że własnymi siłami cokolwiek możemy. I oto chodzi! Żebyśmy do walki z największym naszym wrogiem stawali osłabieni, a jednak wzmocnieni! I modlitwa i post oswajają nas z mocą Boga i pomagają wyrabiać nawyk polegania wyłącznie na Nim, a nie na sobie.Tak, jak Jezus, który zawsze polegał na Mocy Swego Ojca.
Jezu Najłagodniejszy,  zmiłuj się nad nami!Amen.
s. Teresa M.

Słowo z Pustelni – 22.02.2020 r.

Jezus nie pyta Ciebie i mnie oto, co o Nim myślą inni,lub kim jest dla innych. Nie pyta, co powinniśmy o Nim wiedzieć, czy myśleć.
Nie pyta też, ile książek o Nim przeczytaliśmy,ile z tego rozumiemy.Nie rozlicza Ciebie i mnie z ilości godzin z Nim spędzonym.Ani ile Komunii Świętych już przyjęliśmy.
Jezus pyta: kim jestem dzisiaj, tak naprawdę dla Ciebie?Kim jestem w Twoim sercu i ile mam miejsca w sferze tęsknot i pragnień?
I nie czeka na szybką, życzeniową odpowiedź,tylko kim JEST w Twoich i moich 24 godzinach każdego dnia!
Święty Piotr wyznał,że Jezus jest Mesjaszem! A to znaczy,że jest tym Jedynym utęsknionym i Jedynym oczekiwanym podskórnie i w głębokości serca!
Rozumiesz,co odpowiada Święty Piotr?To tak jakby powiedział: Jesteś kresem moich oczekiwań,kresem tęsknoty!
Męska odpowiedź,rzeczowa,krótka,ale ukrywa całe armatnie działo strzelające odczuciem SPEŁNIENIA Świętego Piotra w Jezusie!
Może mi się wydaje,może się mylę,może nawet wolałabym się mylić,ale w moim odbiorze, nasze serca nie rzadko grzęzną w jakiś małych pragnieniach, tęsknotach, oczekiwaniach,może nawet w częściowych ich spełnieniach i naprawdę nie zdradzamy czasami nic a nic tęsknoty za Jezusem.Czy mamy wzdychać za Nim publicznie? No nie bynajmniej!Lepiej mało się tym „chwalić”werbalnie.
Gdybyśmy bardziej za Nim tęsknili, to ta tęsknota wiele by nam uporządkowała, wiele odcedziła i uczyniła nas bardziej spójnymi między tym za czym tęsknimy a jak żyjemy od poniedziałku do poniedziałku.
Ojciec w Niebie nie tylko objawia Kim Jezus dla nas jest.On dzieli się także z nami swoją własną miłością do Jezusa. Jeśli masz wyraźne doświadczenie ,że Jezus wcale nie jest Twoim Centrum,nie jest największą tęsknotą, to proś Ojca,a na pewno da Tobie! 
Marana-Tha! Nie nie pomyliłam się: Marana-Tha! 
s. Teresa M.

VII Niedziela Zwykła

Mt 5,38-48
Jezus wzywa nas do dążenia do doskonałości. Nie można tego osiągnąć o własnych siłach.
Miłość nieprzyjaciół jest sercem chrześcijaństwa. Te słowa są rewolucyjne. One mogą nawet gorszyć! One wzywają Każdego z nas do nawrócenia! 
Może ktoś się oburzy i powie: jak to, ja mam się nawracać? Przecież chodzę do kościoła, modle się… A jednak to nie stanowi.o byciu chrześcijaninem. 
Kochaj Boga z całego serca; przebacz każdemu; kochaj nieprzyjaciół – to jest tożsamość chrześcijanina.
Człowiek, choćby sam się bardzo wysilał, nie potrafi sam z siebie kochać wroga, zdrajcy, nieprzyjaciela… Kiedy mężczyzna kocha kobietę lub matka kocha swoje dziecko, nie jest to niczym nadzwyczajnym – jest to miłość naturalna. Do miłowania nieprzyjaciół nie wystarczą uczucia, silna wola czy dobre wychowanie! To przekracza nasze możliwości.
Do miłowania nieprzyjaciela może nas natchnąć tylko Duch Święty. To jest Jego dzieło, które przekształca w nas człowieka nowego, podobnego do Chrystusa i czyni to za darmo, nie w nagrodę za jakieś nasze zasługi. 
s. Marta J.

Słowo z pustelni 17.02.2020 r.

„Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość”. Jk 1,3

Prawda, że gdy się czyta to zdanie, działa jak kojący opatrunek na dokuczliwą ranę? No nie wiem, na mnie tak działa.
Przyłóżmy je sobie na poranione serca. Zaczerpnijmy ze Źródła.
 Niech nas leczy niewidzialnie,a nawet nieodczuwalnie,ale skutecznie to konkretne Słowo Życia.
Pobądźmy w ciszy, w leczącym pokoju tego zdania. Niech nas otuli, niczym ramionami kochająca matka. Próby nie są chwilą prawdy o innych, czy o Bogu.One są przede wszystkim, chwilą prawdy o nas i o kondycji NASZEGO serca.
Jeśli przechodzisz próby, to znaczy że  jest co próbować! A który kowal będzie uderzał w miękki ołów?
Próby są jak uderzenia młotem, to prawda, ale wyobraź sobie, że one ściśle się wiążą z darem wolności i darem prawdziwej miłości. Próbę źle znieśli nawet Aniołowie! Wiemy, że Lucyfer na niej poległ. Jakże więc kruchy, mały człowiek ma przetrwać czas prób i wyjść z nich zwycięsko?
Jezus w czasie swojej największej próby trwał na modlitwie przed Ojcem w Ogrójcu.Wszystkie próby można przetrwać z Nim. Nie ma tak ciężkich chwil w życiu, które nie byłyby do udźwignięcia w cieniu Jego czułej i wyrozumiałej bliskości. Mam ogromne współczucie dla wszystkich nie wierzących.Czas prób, jest dla nich już piekłem, bo są jak konie, które mają pokonać dystans życia w galopie, z połamanymi czterema kończynami! Współczuję, naprawdę.
Jezus w czasie prób czasami w ogóle nie pozwoli odczuć, że jest z nami.
I co wtedy? Jak wytrwać i nie zwątpić?
Bardzo cenię sobie Księgę Przysłów. Te słowa: „przed upadkiem pojawia się pycha, a przed potknięciem – duch wyniosłości” Prz.16,18, są odpowiedzią na pytanie jak nie polec. 
Jeśli przechodzisz próbę, niech czas modlitwy będzie dla Ciebie czasem łapania oddechu,czasem nabierania dystansu przede wszystkim do SIEBIE. I nie jest to wcale łatwe, gdy cierpimy. Niech będzie pełnym pokory wołaniem,- nawet bez słów do Boga. Nie polegaj na sobie, i raczej z góry zakładaj, że Bóg wie co robi i wszystko widzi, a nam czasami wystarczy po prostu usiąść i przeczekać.Czekanie, będzie czytaniem księgi  o ukrytych demonach w naszych myślach, i często dwu tomową Księgą o niesamowitej Mądrości Boga, w sposobie prowadzenia nas przez życie.
A na koniec zmów ze mną „Zdrowaś” za kogoś , kto może nie wierzy, próby są dla niego otchłanią piekła i tylko oddala od siebie bliskość Jezusa, podcinając tym samym gałąź na której siedzi, jak faryzeusze z dzisiejszej Ewangelii.
I sursum corda! W górę serca!
Bo w próbach okazujemy się wszyscy tak samo słabi i nędzni.
” Prawy bowiem,choć upadnie siedem razy, to wstanie” Prz.24,16 
A …” choćbyś głupca zmiażdżył w moździerzu jak ziarno,nie przestanie być głupcem”Prz.26,22
Bądźmy mądrzy, bądźmy pokorni!
Życzę pięknego tygodnia!
s. Teresa M.

DZIEŃ REFLEKSJI, MODLITWY I WSPÓLNYCH POSZUKIWAŃ 

ŹRÓDŁO, CZYLI TAJEMNICA POCZĄTKU DROGI

Szukasz, pytasz o drogę i nie znajdujesz odpowiedzi? Być może czasami warto podarować sobie odrobinę pustyni, spotkać się z tymi, którzy zadają podobne pytania i razem poszukać odpowiedzi.

Siostry Franciszkanki Rodziny Maryi zapraszają dziewczęta w wieku 12 – 16 lat na DZIEŃ REFLEKSJI, MODLITWY I WSPÓLNYCH POSZUKIWAŃ  15 lutego 2020 r. (od 9:00 – 15:00),

do naszego domu w Krakowie, ul. Parkowa 11 B.

W programie:                                                    

  • konferencja
  • bibliodrama
  • obiad
  • adoracja Najświętszego Sakramentu

(możliwość spowiedzi i rozmowy z

księdzem lub siostrą)

  • Eucharystia
  • Koronka do Bożego Miłosierdzia

 

Nie zapomnijcie zabrać ze sobą:

  • Pisma Świętego
  • Różańca
  • notesu
  • pantofli
  • a nade wszystko szeroko otwartego serca 🙂

ZGŁOSZENIA s. Agnieszka – 601 784 308; s. Dorota – 697 590 006

 

 

Komentarz na VI Niedzielę Zwykłą

Komentarz do Ewangelii (Mt 5,17-37)

Dzisiejsze Słowo jest niezwykle bogatym w treści fragmentem Jezusowego Kazania na Górze, więc trzeba nam uchwycić ten jego moment, który będzie kluczowym, będzie czymś w rodzaju „gorącego centrum”, wokół którego skupią się wszystkie inne myśli. Tym centrum jest powracające jak refren zdanie Pana: „Słyszeliście, że kiedyś powiedziano (…), a Ja wam mówię”. „Kiedyś”, to znaczy w Prawie Starego Testamentu, było karane chociażby zabójstwo czy cudzołóstwo, ale teraz już nie Prawo jest punktem odniesienia, a Miłość – ucieleśniona w Jezusie z Nazaretu. To ON, jako Syn Żywego Boga, jest jedynym Punktem Odniesienia, dlatego Jego słowa: „A Ja wam mówię” – brzmią jak nakaz. Bo też „uczył ich jak Ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie”.
Ilekroć czytam ten tekst, staje mi przed oczami obraz niezmiernie rozległej i niebotycznie wysokiej świątyni – o nieproporcjonalnie niskim i wąskim przedsionku. Owym przedsionkiem jest Prawo Starego Testamentu, a świątynią Miłość, która wykracza poza granice Prawa. Wyobrażam sobie, że Jezus przyprawił swych słuchaczy conajmniej o zawrót głowy… jak to bywa, gdy się nagle przejdzie z ciasnego i ciemnego pomieszczenia i przystanie „na krawędzi świtu”. I nie jest to jedynie poetycką metaforą, zaczerpniętą z „Drogowskazów” Daga Hammrsjolda, ale realnością życia w świetle, promieniującym z Osoby Jezusa. W Jego bliskości zaczynają być ważne drobiazgi, które uchodzą uwadze innych, i nie może być inaczej, bo w miłości istotny jest każdy, nawet najmniejszy szczegół. Innymi słowy, nie chodzi jedynie o to, by się nie potknąć na głazie czynów zabranianych bądź dopuszczanych przez zimne przepisy Prawa, lecz o to, by nie przeoczyć piasku czynów o pozornie mniejszej wadze. Mały Książe powiedziałby w tym miejscu: „Dzieci, uważajcie na baobaby”, na okruchy zagniewania, na chłodne, oceniające spojrzenia,lub subtelne pominięcia. To bardzo boli; nie tylko owego pominiętego, ale nade wszystko Jezusa, bo Jego marzenia o nas są daleko większe.

s. Agnieszka Z.