Słowo z Pustelni 16.01.2021 r.

„Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?”

Nie ma tak upadłego człowieka, obok którego Jezus nie chciałby usiąść, lub być blisko Jego serca.
Wyjątek stanowi tylko człowiek, który świadomie i dobrowolnie odda duszę diabłu. I tak, nadal będzie chciał być blisko tego człowieka, tylko, w tym przypadku, ów człowiek obecności Jezusa już nie wytrzyma, bo szatan mu na to nie pozwoli. 
Poza tym wyjątkiem, Jezus chce i może być blisko każdego. 
Problem pojawia się wyłącznie w nas. Popadamy nieustannie w tę samą pułapkę, obrzydzenie do złych, niegodziwych, bezbożnych czynów bokami lub centralnie 
„wycieka” nam wprost na człowieka, który czynów się dopuścił. Prawdopodobnie wszyscy do końca życia, w mniejszym czy większym stopniu, ale jakoś będziemy się z tym zmagać.
Chyba łagodności do człowieka, który bardzo pobłądził, popełnił ciężkie grzechy, nabiera się wraz z stopniem akceptacji własnej prawdy o sobie, własnej po-grzechowej kondycji i po prostu  wraz z miłością do siebie samego. Dokąd tego nie ma, tym bardziej trudno przełamywać swoje opory i burze uczuć względem ludzi, których czyny budzą w nas wstręt, smutek, czy gniew. 
Kiedyś pewnego pustelnia, zapytał dużo młodszy, początkujący pustelnik:” Abba! A Ty pokutujesz w jakiej intencji? 
Pochylony nad pieleniem starzec miał odpowiedzieć :
-Synu, jeszcze nie przestałem pokutować za swoje grzechy! 
Młody pustelnik zawstydził się, bo sądził, że bez jego pokuty, świat byłby dużo bardziej gorszy.” 
Tak więc, całkiem poprawnie jest mieć podpuchnięte oczy od łez za własne grzechy, od cudzych specjalistą jest Jezus. I niech tak zostanie. 
s. Teresa M.