Słowo z Pustelni 05.10.2020 r.
” wystawiając Jezusa na próbę”
Zadziwia mnie i zawstydza, sposób prowadzonej rozmowy Jezusa z uczonym w piśmie, po mimo jego przecież nie pięknej intencji względem Jezusa. Po mimo duchowego rozeznania, że jest poraz kolejny wystawiany na próbę, Jezus nie demaskuje tej intencji, dialog kontynuuje delikatnie, łagodnie, rzeczowo i trochę przypomina to wyciąganie niedostatecznej wiedzy ucznia, na stopień przynajmniej dobry. Zaangażowanym Nauczyciel em, jest tu oczywiście Jezus. I to jest Miłosierdzie z „wyższej półki”, które zwykle nam umyka, bo skupiamy się na przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie.
Tymczasem, rozmowa ta, ujawnia Prawdziwego Tytana Miłosierdzia. Życzliwość względem uczonego, bierze górę nad ewentualnie chłodnym dystansem, który nam by się już wymknął spod kontroli.
I to jest często trudniejsza forma obmycia leżącego brata! Uczony nawet nie zdaje sobie sprawy, że właśnie ma opatrywane rany przez Jezusa, że jest dźwigany, niesiony przez Niego Miłosiernym Sercem, które jest w drodze na przebicie.
Uczony w Prawie, nawet nie dociera do tego bycia obmywanym, które się subtelnie rozgrywa, w mocy słów Jezusa. Nie wie, jak bardzo potrzebuje otrzymać Miłosierdzie i że otrzymuje, bez względu, na swoją nie życzliwość, która się nagromadziła w nim, wobec Jezusa.
Jaki to paradoks, że może ktoś nas przyjść pytać o miłość, jednocześnie, nie mając jej wcale dla nas?! A my? Mamy nie dać się sprowokować niczemu, co złe, nie dać się wpuścić w maliny tego samego „tonu”.
W Jezusie, stać nas na bycie miłosiernymi! Stać nas na wyciąganie bliźniego z jego złości, bo może jest w nim bardziej destrukcyjna niż tysiąc zbójców. Może jego złośliwość sprawiła, że on już leży wewnętrznie i tylko każdy go omija wielkim łukiem.
O! Takie Miłosierdzie do mnie przemawia i jest o wiele trudniejsze. A jego brak na tym pułapie, trudno zagłuszyć tanimi gestami zewnętrzne.
s. Teresa M.