V Niedziela Wielkiego Postu

Ja ciebie nie potępiam!”

(J 8, 1-11)

Wiele szczęścia miała kobieta z dzisiejszej Ewangelii, że przyprowadzono ją właśnie do Jezusa. Paradoksalnie to swoim prześladowcom zawdzięcza nowe życie, bo gdyby nie oni, być może nigdy nie znalazłaby w sobie dojść siły, by podejść do Mistrza i poprosić o przebaczenie win. Nie wiemy, czy i co słyszała wcześniej o Jezusie, ale na pewno w spotkaniu z Nim miała świadomość, że zasłużyła jedynie na karę, na śmierć. Nie musiała wyznawać swojej winy, bo zrobiono to za nią i wbrew jej woli. Wiedziała, że nie ma już odwrotu, bo wszyscy ją potępili, a i ona sama z całą pewnością pogardzała w sercu sobą. Nie usprawiedliwiała się, czekając z drżeniem, kiedy w jej kierunku zostaną rzucone kamienie… Tymczasem kamienie się nie posypały, a zamiast nich opadł na jej serce delikatny i ciepły promień Miłości, otulił ją i przywrócił godność… Być może po raz pierwszy w swoim życiu poczuła się naprawdę piękna i kochana. W bliskości Pana, w ogarnięciu Jego Miłością człowiek nie może czuć się inaczej, jak tylko piękny, chciany, wartościowy i kochany.

Do każdego z nas Jezus wyciąga dzisiaj rękę i pragnie ofiarować nam swoją przebaczającą i uzdrawiającą Miłość. Ona ma moc wyciągnąć nas z największego upodlenia i uzdrowić z najgłębszych baków miłości… Posiedźmy dzisiaj u stóp Zbawiciela i pozwólmy, aby nas kochał!

s. Agnieszka B.

Możesz również polubić…