VI Niedziela Wielkanocna

Komentarz do J 14,15-21

            Pożegnania bywają trudne, zwłaszcza te, które nie niosą w sobie żadnej (albo szybkiej) obietnicy ponownego spotkania. Chciałoby się wtedy powiedzieć ukochanej osobie wszystko, co ważne, ale myśli gdzieś uciekają, słowa wydają się puste, małe i nieodpowiednie. Mówimy więc o sprawach nieistotnych, a w końcu milkniemy. I kto wie, czy nie wtedy właśnie – w pełnej troski wymianie spojrzeń – jesteśmy najprawdziwsi i najbardziej wymowni.
Dla Jezusa, ten czwartkowy wieczór był niezwykle trudny, bo On już wiedział, a Jego przyjaciele jeszcze nie, że ten posiłek będzie ich ostatnim przed Jego męką i śmiercią. Padają więc słowa najważniejsze, ostatnie wskazówki, a przede wszystkim obietnica Trwałej Bliskości. To takie bardzo ludzkie, więc również Jezusowe: „… będę prosił Ojca i da wam innego Wspomożyciela, aby pozostał z wami na zawsze – Ducha Prawdy”. Dotrzymał słowa. Jesteśmy spowici i przeniknięci Mocną, ale też Najbardziej Subtelną Obecnością Ducha Świętego, Ducha Miłości Ojca i Syna, Ducha Prawdy. Zarazem jednak ta Obecność pozostaje całkowicie obca i niezrozumiała dla świata, w którym żyjemy i który nadal jest potężnym polem bitwy Światła i Ciemności, Życia i Śmierci, Prawdy i … już nawet nie Kłamstwa , a setek małych, skupionych na sobie „prawdek” (z których każda, mniej lub bardziej agresywnie pretenduje do godności Prawdy Obiektywnej).
Nie ukrywam, że coraz bardziej męczy mnie świat, w którym nic nie wydaje się być pewne, stabilne i wiarygodne; dlatego po cichu zaczynam odliczać dni do kolejnej w życiu Pięćdziesiątnicy – nie przestając ufać, że wraz z Duchem Jezusa dotknę życia przenikniętego Życiem, miłości, która kocha, bo została pokochana przez Miłość i Prawdy trwalszej niż diament.

s.A.Z.

Możesz również polubić…