POWOŁANIOWE DNI SKUPIENIA

Serdecznie zapraszamy wszystkie dziewczęta, które ukończyły 18 rok życia i słyszą w duszy Głos wołania, zapraszający je do poświęcenia swojego życia na wyłączną służbę Bogu 🙂
„NIE BÓJ SIĘ MARYJO. ZNALAZŁAŚ BOWIEM ŁASKĘ U BOGA”.
I Ty droga dziewczyno – NIE BÓJ SIĘ odpowiedzieć Panu Bogu TAK, jak zrobiła to Maryja. Niech Niepokalana będzie naszym wspomożeniem, na drodze rozeznawania 🙂
Zapraszamy do kontaktu (informacje na plakacie)!
z darem modlitwy
Siostry Franciszkanki Rodziny Maryi

Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

 

„To jest Król żydowski!”
(Łk 23, 35-43)

Wydaje się, że ten napis na krzyżu był koniecznie potrzebny, bo kto potrafiłby dostrzec króla w
człowieku ukrzyżowanym i zmasakrowanym tak bardzo, że wszyscy przechodzący mogli tylko potrząsać
głową… Któż odważyłby się uznać króla w tym, którego odrzuciły największe autorytety religijne i
polityczne… Któż przyznałby się do wspólnoty ze skazanym na najwyższy wymiar kary… A jednak…
Znalazł się taki, który publicznie powierzył się ukrzyżowanemu Królowi i poprosił o udział w Jego
Królestwie. I chociaż stracił życie ziemskie, wygrał wieczne!
Tak zwany dobry łotr pokazuje nam nie tylko cenę przyznania się do Jezusa, ale i to, że nie ma
sytuacji, w którym to przyznanie się i Jego ratunek nie byłyby możliwe. Łatwo jest deklarować się i
śpiewać z tłumem, że Jezus jest Panem, ale znacznie trudniej iść Jego drogą ofiary i trudu w szarości
codziennego życia, godząc się na powolne ogołacanie z różnych przejawów egoizmu i pychy, których w
nas tak wiele, a dla których nie ma miejsca w Jego Królestwie. Niech postawa łotra, wołającego do Jezusa
w krytycznej chwili życia, mobilizuje nas do trwania przy Nim niezależnie od okoliczności.

s. Agnieszka B.

Słowo z Pustelni 14.11.2022

Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” 
 
To jest definicja szczęścia! Żeby Jezus przeszedł przez nasze życie, żeby przeszedł przez nasz życiorys ! A my żebyśmy nie pozostali obojętni i dobrze wykorzystali swoją szansę.I nie pozostali niemi.
s. Teresa M.

XXXIII Niedziela Zwykła Rok

„…włos z głowy wam nie spadnie”
(Łk 21, 5-19)

Opisy końca czasów, tak mocno dziś obecne w przestrzeni medialnej budzą grozę i wsączają w
serce niepokój, który owocuje różnymi czasem nieracjonalnymi zachowaniami. Jezus również mówi o
budzących lęk zjawiskach, ale Jego przekaz tchnie pokojem i powagą. Słyszymy: „Włos z głowy wam nie
spadnie…”, „Ocalicie wasze życie”… Jak to?… Ano tak, że nic, co dzieje się na świecie, nie wymyka się
spod Bożej kontroli i Pan ocala tych, którzy w Nim pokładają nadzieję. On ma moc ochronić swoich
wybranych przed zdającym się tryumfować złem. Jak zatem zabezpieczyć się przed niebezpieczeństwem,
którego nawet nie jesteśmy w stanie przewidzieć, bo zawsze przychodzi znienacka i nie w porę?…
Przylgnąć całym sercem do Boga, karmić się Jego Ciałem i Słowem, wypełniać przykazania, które są
rękojmią szczęścia i pokoju. Mając przy sobie takiego Mocarza, można spokojnie przejść przez
najciemniejszą dolinę przeciwności, prześladowań i trudów.

s. Agnieszka B.

Słowo z Pustelni 12.11.2022

A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”
 
Nie chodzi oto,żeby wołać  tylko o obronę, ale jeszcze wierzyć,że Bóg zrobi to lepiej  niż prosimy, czy rozumiemy!
Ufać, że działa zawsze i tylko na naszą korzyść.
s. Teresa M.

Słowo z Pustelni 07.11.2022

„Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.
O żadnych konsekwencjach Jezus nie mówi  aż tak ostro i stanowczo.
Problem w tym,że zwykle docierają te słowa na większą skalę do tych, którzy cierpią na skutek zgorszeń, a w mniejszym stopniu do samych gorszycieli.
To nic. Nam też trzeba to rozważyć, w kluczu bardzo poważnego ostrzeżenia.
Bo wydaje się, że dużo gorsze konsekwencje poniesie każdy, kto stał się powodem do grzechu, niż  grzeszący sam w pojedynkę.
Świat w ogóle robi wszystko,aby wyprzeć nam z świadomości, że konsekwencje duchowe również nastąpią prędzej, czy później. Świat przyznaje takie prawo konsekwencji, wyłącznie w wymiarze cywilnego  prawa karnego, w wymiarze prawa fizyki, a w sferze duchowej ,człowiek ma się czuć wolny i niczym nie ograniczony, jakby  właśnie bezkarny! To nie uczciwe podejście do tematu, sprawia, że  człowiek krzyczy o swoich prawach do wiary lub niewiary, krzyczy o prawach wolnych wyborów, a konsekwencje zawiesza w bańce nicości, i coraz bardziej neurotycznie pilnuje, by ta bańka nigdy nie pękła.Ale to mniej więcej tak samo sensowne, jak posiadanie lokaty w fikcyjnym banku.
Szatan do końca kłamie, że konsekwencji nie ma, tymczasem są boleśniejsze niż nam się wydaje, skoro Jezus uprzedza, że duzo lepiej gorszycielowi uwiązać młyński kamień u szyi i wrzucić go do morza, aby już nigdy nie dał rady wypłynąć.
Konsekwencje duchowe są i będą dla każdego.
s. Teresa M.

XXXII Niedziela Zwykła

„…godni udziału w świecie przyszłym…”
(Łk 20, 27.34-38)

Dzisiejsze Słowo rozróżnia dwie kategorie ludzi: z tego świata i ze świata przyszłego. Te dwa
światy diametralnie różnią się od siebie. Dzieci tego świata podejmują różne aktywności, zadania i role,
które obce są tym drugim. Dlaczego?… Ze słów Jezusa wynika jasno, że przyszłe życie da człowiekowi
pełnię. Nie będzie on musiał już o nic zabiegać, ani walczyć, bo nie będzie w nim żadnej pustki do
wypełnienia. Szczęście, którego każdy z nas tak gorąco pragnie, stanie się rzeczywistością. Pełnia Bożej
Miłości, w jakiej będą zanurzeni zbawieni, wypełni całkowicie ich tęsknoty i pragnienia.
To wieczne szczęście jest celem każdego z nas i jest dla każdego z nas możliwe. Jednak na razie
żyjemy w doczesności i bardziej lub mniej to ona nas angażuje i obciąża. Nie jest ona wprawdzie w stanie
nasycić człowieka, stworzonego do wieczności, ale może tak zniewolić serce, że zapomni on o celu, do
którego dąży. Jezus dzisiaj ostrzega nas przed tym właśnie niebezpieczeństwem. On pragnie, aby tęsknota
za niebem rosła w nas i rosła i nie dała się przyprószyć doczesnym namiastkom szczęścia. Wówczas,
mimo że będziemy czuli się trochę nieswojo na tym świecie, nasze życie zmierzać będzie we właściwym
kierunku.

s. Agnieszka B.

Słowo z Pustelni 05.11.2022

„Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»
Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego.
Powiedział więc do nich: «To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych».”

Każdy sam decyduje, każdego dnia, każdej chwili, czy chce być obrzydliwością w oczach Boga, czy ludzi.
Czy dla tak bardzo Miłosiernego, kochającego Boga,może być w ogóle coś obrzydliwego? Coś,co Go odrzuca?
No może! Hipokryzja! 
Ale zawsze zachowanie, czyn, sposób życia, nigdy człowiek!
Ogólnie rzecz ujmując,ona najbardziej Go odrzuca w tych, u których nie powinien jej znajdować!
Hipokryzja ludzi wierzących, zawsze Go bardziej dotknie, niż zdeklarowanych ateistów!
 
Co wyzwala od rozwoju w nas hipokryzji?
Pragnienie,by podobać się wyłącznie Bogu i postępowanie uczciwe wobec samego siebie.
s. Teresa M.

Słowo z Pustelni 31.10.2022

kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.

Bardzo oczywiste zdania,które po prostu trzeba przyjąć w całości.Sama  doświadczam opieki Bożej Opatrzności,która właśnie takimi ludźmi,o takich bezinteresownych sercach się posługuje.Dają, bez mojej wyciągniętej dłoni, czy próśb, dają i dobrze wiedzą, że naprawdę nie mam się im  czym odwdzięczyć.Z tego miejsca mogę słać tylko dodatkowe słowa wdzięczności! Ale ja mam jescze jedną myśl.Bo Jezus skierował te słowa pierwotnie , do faryzeusza, będąc u  niego w gościnie.Jest więc mocno prawdopodobne,że faryzeusz zapraszając Jezusa , chciał coś przy okazji ugrać dla siebie.Nie wiemy co, ale skoro Jezus w ten sposób przemówił, ,to miał powód ku temu.

Przełóżmy to teraz na naszą codzienność w relacji do Jezusa. Raczej mało prawdopodobne, że każdy z nas kocha Jezusa bezinteresownie. Z natury rzeczy, wiemy,że jestesmy zdani na Niego. 

Jak nie ma mowy o bezinteresownym kochaniu matki przez noworodka, tak i my, żyjący z Jezusa, nie wiele możemy Mu zaoferować zupełnie  darmowo, niczego  nie chąc w zamian.Ale wszystko , co uczynimy jednemu z tych najmniejszych , Jemu uczynimy.On to przyjmie , jak dla Siebie.

I jest jeszcze coś…może nieco łatwiej przychodzące kobietom, niż mężczyznom.

Coś zupełnie darmowego,co ma swe  źródło w sercu: czułość!

Ona może być i powinna zawsze bezinteresowna, a wobec Jezusa od nas jest czymś, co wypływa głęboko z nas, staje się sposobem Adoracji, Uwielbienia, bliskością, wiarą, wdzięcznością. Jak? Tego już nie powiem.Każdy jest inny,każdy ma swój sposób okazywania czułości.

Okaż ją Jezusowi i powiedz Mu,że naprawdę nic nie chcesz w zamian.Okaż w sposób, który Ci podpowie Twoje serce.

s. Teresa M.

XXXI Niedziela Zwykła

 

Chciał zobaczyć Jezusa.

(Łk19, 1-10)

Pomysłowość ludzka nie zna granic, a gdy jej motorem jest ciekawość, rodzą się przedziwne rozwiązania. Tak było w przypadku Zacheusza. Wyobraźmy sobie dorosłego człowieka na stanowisku, który siedzi na drzewie podczas ważnej uroczystości. W takiej sytuacji znalazł się Zacheusz na własne przecież życzenie, a wszystkiemu „winne” było pragnienie zobaczenia Jezusa. Nie wiedział wtedy jeszcze, że podobne pragnienie miał Jezus: chciał zobaczyć się z Zacheuszem. Tyle, że Pan nie wchodził na drzewo, ale postanowił spotkać się z Zacheuszem w jego własnym domu.

Gdy ludzkie pragnienia spotykają się z pragnieniami Boga, dzieją się cuda. Bóg w swoim pragnieniu zawsze wyprzedza człowieka, zawsze jest o krok dalej. Tak, jak w przywołanej już ewangelicznej scenie: Jezus nie tylko chciał Zacheusza zobaczyć, ale spotkać się z nim i porozmawiać. Dzięki spotkaniu ich pragnień możemy dziś wszyscy podziwiać cud przemiany serca i życia Zacheusza, czyli jego nawrócenie.

A jakie są Twoje pragnienia?… Czy jest w nich miejsce dla Boga, dla Jego Słowa?… Czy zastanawiasz się czasem, czego pragnie Bóg?… Czego On pragnie dla Ciebie i od Ciebie?… To ważne pytania. Warto zmierzyć się z nimi, bo i w twoim życiu może wydarzyć się cud i to nie jeden!