31 Niedziela Zwykła

31. Niedziela zwykła Łk 19, 1-10
,,Pośpiesz się, bo dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.’’

Zacheusz – jako zwierzchnik celników nie cieszy się zbytnią sympatią wśród ludu. Jego sposób postępowania budzi u innych niechęć i dystans. W oczach tłumu jest na skreślonej pozycji. Chce on jednak zobaczyć Jezusa, kim On jest. Zacheusz zna swoją małość- wszystkie braki, przyziemne ograniczenia, grzechy i ukrywa się na sykomorze. I oto niczym biblijny Adam schowany w zaroślach, zostaje wywołany przez Jezusa po imieniu.
,, Zacheuszu, zejdź! Pośpiesz się, bo dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.’’ I co robi Zacheusz? Biegnie szybko i przyjmuje Go z radością. Z jak wielką miłością musiał spojrzeć Jezus na serce Zacheusza, skoro ten z pośpiechem otwiera Mu drzwi swego domu i zaprasza do siebie. Jezus daje się poznać jako, Ten, który zna, szuka i znajduje, wzywa i przychodzi do tych, którzy pragną. To On uzdrawia i wyzwala, pomaga by stanąć na nowo – zbawia. Czy pragnę spotkać dziś Jezusa? Jego miłość nie pozwala czekać. Doświadczenie dobroci Boga, Jego łaska jest w stanie przemienić najbardziej zatwardziałe serce grzesznika. Potrzeba mi tylko zrobić pierwszy krok, chcieć i wyjść naprzeciw Jezusowi. Dziś! Jak zatem zatroszczę się o moją relację z Jezusem?
s. Bernadetta J.

30 Niedziela Zwykła

     Komentarz do Ewangelii na 30 Niedzielę Zwykłą

Jesteś wobec Boga faryzeuszem czy celnikiem? Jesteś sprawiedliwy czy grzeszny? Spojrzyj na siebie w prawdzie i w pokorze. Błagaj o litość Miłosiernego Boga bowiem Jego Miłosierdzie jest darem usprawiedliwienia. Jest światłem, które ukaże ile w Tobie słów a ile Miłości. Ile gadania a ile szczerości. Wszystko co mogę, to moja bezcenna ufność, zanurzona w ufność Kościoła. Panie naucz nas pokory względem Ciebie, innych ludzi i siebie samego.  Dokonaj wszystkiego we mnie… Jezusie  Synu Dawida ulituj się nade mną. Wejdź do mojego domu  modlitwy. Amen!

s. Lucyna R.

Dni skupienia w Poznaniu

Serdecznie zapraszamy dziewczeta /15+/ na dni skupienia w Poznaniu

30.09.- 02.10.2016 r.

Czekamy na Ciebie!

Szczegóły w zakładce – rekolekcje.

s. Marta

Rekolelkcje dla dziewcząt w Bachórcu

Serdecznie zapraszamy dziewczeta na dzień skupienia do Bachórca.

Czekamy na Ciebie 7 -9.10.2016 r,

 Poczatek spotkania w piatek o godz. 18.00, zakończenie w niedzielę wspólnym śniadaniem.

Szczegóły w zakładce rekolekcje.

s. Dorota

25 Niedziela Zwykła

18 WRZEŚNIA 2016
XXV Niedziela Zwykła, rok C

Komentarz do Ewangelii wg św. Łukasza 16, 1-13

 

Jakże mi łatwo czasem w uniesieniu duszy na modlitwie obiecywać Panu wielkie rzeczy! A jakże trudno mi potem w codzienności dochować wierności w małych sprawach. A właśnie świętość polega nie na wielkich deklaracjach, lecz na cichej, wytrwałej wierności każdego dnia w każdej chwili.

Dlatego proszę Cię, Panie, nigdy nie dopuść, abym miała źle rozporządzać darami, jakich mi udzielasz. Spraw, abym mądrze i roztropnie korzystała z darów i talentów, jakimi mnie obdarzyłeś. Pragnę, aby każdy mój oddech, każde uderzenie serca wyznawało Ciebie jako mojego Jedynego Pana i Zbawiciela. Chcę być Twoja, tylko twoja i niczyja więcej. Spraw, abym słuchała i kochała jedynie Ciebie i to w każdej, nawet najdrobniejszej sprawie…

s. Magdalena W.

24 Niedziela Zwykła

XXIV Niedziela Zwykła

 

Na progu domu Ojca

Kolejny raz Ojciec wychodzi dziś nam naprzeciw. Szuka tych, którzy zginęli. Odkrywa przed nami sekret swej radości. Jest nim powrót do domu Jego dzieci, które poginęły, próbując żyć według własnych pomysłów. Niestety doprowadzają one do tego, że wplątują się w ciernie grzechów, wpadają w ciemne zakamarki własnego egoizmu czy marnują swe zdolności i siły, będąc bogaczami, żyją jak biedacy.

Jednym z bohaterów, który zapomina, że mieszka w posiadłości Ojca jest starszy syn. Haruje od rana do wieczora w polu, ale nic z tego nie ma. Pilnie zaś śledzi losy młodszego brata i buduje w sobie zazdrość, żal, poczucie skrzywdzenia przez ojca, bo w jego mniemaniu nie może korzystać z jego dóbr.

Gdy wraca młodszy syn i ojciec przygotowuje dla niego ucztę, starszy syn, wróciwszy z pola i dowiedziawszy się o przyczynie wesela w domu, nie chce wejść do środka. Tak jak do młodszego, tak i do niego wychodzi ojciec, pozwalając, by ten wyrzucił przed nim cały swój ból i żal, który niekoniecznie musi być słuszny. Dobry Ojciec, chce znać nasz ból, choćby i ten wypływający z naszego egoizmu, zaślepienia. Ten moment otwarcia serca jest potrzebny, by usłyszeć i zobaczyć, że Bóg oferuje znacznie więcej niż sama pragnę dla siebie.

Któregoś razu, gdy jak starszy syn żaliłam się mojemu Niebieskiemu Tacie, popłakując sobie z bólu i żalu, usłyszałam pytanie: „Co robisz z dzieckiem, które płacze?” Zdziwiłam się, ale weszłam w tę wewnętrzną rozmowę, tłumacząc, że biorę je na kolana, przytulam, staram się pocieszyć, zaangażować w pracę, pokazać, że jest ważne itd.
Gdy skończyłam, zauważyłam, że przestałam płakać, ból się wyciszył i mogłam usłyszeć odpowiedź Ojca: „To samo chcę zrobić dla ciebie”. Przekroczyło to moje wyobrażenie
i pragnienie. Czym jest moja pociecha i przytulenie wobec tak ogromnej miłości Ojca?

Jest On wspaniałym Tatą, który chce nas odrywać od samych siebie, byśmy nie byli zajęci wyłącznie swoimi bólami, żalami. On chce je przyjąć, w zamian za swoje Ojcowskie przytulenie. To, co ja nieumiejętnie robię wobec płaczącego dziecka, On w doskonały sposób robi dla mnie. To samo chce uczynić dla Ciebie, dlatego czeka aż przestaniesz w sobie nosić swoje żale i złości, a oddasz je Jemu i na Nim je wypłaczesz. W ten sposób przekraczasz próg domu Ojca i wchodzisz w Jego wesele.

s. Bogusława

21 Niedziela Zwykła

Komentarz do Ewangelii na 21 Niedzielę Zwykłą

„Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”. Odpowiedź Boga jest bardzo dyplomatyczna: „chcę ujrzeć ciebie przed obliczem Ojca”.

Wielokrotnie można usłyszeć, że potępieni będą tylko ci, którzy tego pragną, którzy wprost mówią Bogu: ”nie”. Może to uspokoić niejedno sumienie, ale czy rzeczywiście powinno? Czy taka jest prawda? W dzisiejszej Ewangelii słyszymy słowa Jezusa: „wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli”. Są więc tacy, a jest ich wielu, którzy pragną Nieba, ale ich pragnienie nie zostanie spełnione. Dlaczego?

„Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam”. Bóg wyznacza stworzeniu pewien czas, „dziś”, w którym drzwi Królestwa stoją szeroko otwarte. W czasie tym sam uniża się wobec człowieka, wychodząc na jego drogi, ustanawiając pewien znak (I czyt), w którym możemy odczytywać znak krzyża, niewierzących wprowadzając w grono najściślejszych swoich przyjaciół i współpracowników (I czyt). Czas ten jest zaproszeniem i oczekiwaniem, obdarowaniem i pouczeniem. Przede wszystkim jednak jest realną obecnością. Na uprzywilejowane miejsce spotkania się z człowiekiem ustanowił Bóg  Eucharystię :„jedliśmy i piliśmy z Tobą i na ulicach naszych nauczałeś”.

A więc znów: dlaczego ci, którzy korzystali z darów Nieba, cieszyli się z obecności Jezusa w ich życiu,  nagle stają przed zamkniętymi drzwiami Królestwa? Jezus mówi o nich: „nie znam was”. Są to ludzie, którzy dobrowolnie pozostali na zewnątrz, których przyjmowane dary nie przemieniły, nie zaprowadziły do wnętrza. Nie stali się domownikami Boga, ale pozostali obcymi. Pouczenia Jezusa były dla nich pięknymi, ekscytującymi słowami, ale to, co oferował świat oceniali jako wartościowsze, praktyczniejsze. Nie byli ducha Jezusowego: „nie wiem skąd jesteście”. Żyli dwubiegunowo, choć pewnie nie raz słyszeli: „nie możecie dwom panom służyć”. Być może postępowali nawet świętokradzko: „odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości”. Przypomnijmy raz jeszcze: „Nie ci, którzy mówią Mi Panie, Panie, wejdą do Królestwa Niebieskiego…

Bóg znając zawczasu naszą kondycję, naciska mówiąc: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi”. W ciasnych drzwiach zmieści się tylko człowiek ogołocony ze wszystkiego, ten, który ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa wszystko inne uznaje za śmieci; ten, który, by zakupić jedną drogocenną perłę sprzedaje wszystko, co ma. Odczytajmy raz jeszcze słowa z Ewangelii św. Łukasza, które czytaliśmy niedawno: „Nie  bój się mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją”. Musimy mieć wzrok utkwiony w Jezusie. Po to Bóg zstąpił na ziemię, by człowiek mógł ocenić wartość swojego skarbu, swojego dziedzictwa. Bądźmy jak Jezus, który „nauczając szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy”. Zmierzajmy niestrudzenie do naszego Jeruzalem, każdego dnia na nowo podejmijmy cel naszej podróży, jakimikolwiek drogami by nas prowadziła – przez miejsca gościnne i nieprzyjazne.

s. Joanna

 

 

 

 

 

 

20 Niedziela Zwykła

Komenrz do Ewangelii na 20 Niedzielę  Zwykłą

Łk 12, 49-53

 

„Przyszedłem rzucić ogień na ziemię…” – słowa Jezusa są zapowiedzią Ducha Świętego, Ognia, który uzdalnia nas do przyjęcia Bożej Miłości.

Dzięki łasce, płynącej z Sakramentu Chrztu Świętego, w tym roku, w sposób szczególny odnowieni i umocnieni, mamy nieść Dobrą Nowinę wszędzie tam, gdzie ludzie nie znają Miłości Miłosiernej. Dlatego potrzeba radykalizmu! Odwagi bycia świadkiem! Często niewygodnym, ale zdecydowanym w sprawach odnoszących się do Boga. Tutaj nie ma miejsca na kompromisy ze światem. Prawda jest jedna – Jezus Chrystus. „Nie” dla świata, nie jest odrzuceniem człowieka. Przeciwnie! Jest odrzuceniem wszystkiego, co zamyka nas na życie wieczne. Trzeba dać ludziom pewność, że mają miejsce w naszych sercach, ale ono jest przede wszystkim zakotwiczone w Bogu.

„Czy sądzicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? […] Nie – rozłam.” Czasami trzeba burzyć. Być „wyłomem”, wyrzutem sumienia we wspólnocie, w pracy, wszędzie tam, gdzie toczy się nasza codzienność. Mieć odwagę powiedzieć: „Nie” –  wszystkim „kanapowcom”, którzy uwili sobie bezpieczne gniazdka, nie wchodząc nikomu w paradę – byle mieć tzw. „święty spokój” – dostosowując się jak kameleon do każdej sytuacji czy potrzeby. Być znakiem sprzeciwu, odrzucać półprawdy – płonąć „świętym ogniem”, który burząc, zawsze buduje i prowadzi do ŹRÓDŁA.

„Mając dookoła siebie […] mnóstwo świadków, biegnijmy wytrwale w wyznaczonych zawodach.” Wpatrujmy się w Jezusa, abyśmy nie ustali.

s. Joanna Szewczyk

18 Niedziela Zwykła

Rozważanie na 18 Niedzielę Zwykłą, rok C

 

W sercu, każdego chyba, człowieka odzywa się czasem tęsknota za życiem spokojnym, dostatnim, bez trosk i niepokojów. Próbujemy wtedy złożyć swoją nadzieję , jeśli nie w dobrach materialnych, to w drugim człowieku – jego bliskości, przyjaźni, zrozumieniu, albo w swoich talentach, zdolnościach – ja to umiem zrobić, zrobię to zawsze dobrze, najlepiej… Podobnym budowaniem spichlerza na to, co zabezpieczy moje życie, może być czyjaś pochwała, moje poczucie: jaka to jestem wspaniała, dobra, święta, zaradna, rozmodlona. A może buduję spichlerz, by ukryć w nim wyniki porównywania się z innymi – podkreślanie ich wad i słabości, a moich zalet. Albo gromadzę zbyt wiele niepotrzebnych rzeczy – bo to takie ładne, praktyczne, może się kiedyś przyda… A może zdobywam korzyści w nieuczciwy sposób – żeby wejść w posiadanie czegoś, coś zyskać, gdzieś być, pojechać, czegoś nie zrobić – skłamię, oszukam, powiem wymijająco, nie do końca, nie przyznam się do słabości, błędu, zaniedbania, będę się usprawiedliwiać, tłumaczyć, zrzucać winę na innych.

Tyle tych sznurków i nitek, które wiążą, mamią pozorną wolnością, bogactwem, a w rezultacie przynoszą ból, smutek i rozczarowanie. Gdy Jezus wskrzesił Łazarza, zwrócił się do zgromadzonych: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić.” Jezu, pozwól, aby zostały rozwiązane, przecięte wszystkie moje pęta, żebym zrezygnowała z budowania spichlerzy tutaj, na ziemi. Wiem, że prawdziwym bogactwem jest tylko to, co czynię z prawdziwej miłości, co daję, czym się dzielę. Daj mi prawdziwą wolność i lekkość płynącą z ufności ku Tobie. Pomóż mi umieszczać moje skarby w Twoim Sercu, w niebie.

s. Magdalena

 

 

 

XVI Niedziela Zwykła

Komentarz do Ewngelii wg św. Łukasza 10, 38-42

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa.

Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».

A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».

 

Można przyjąć gościa, posadzić go przy stole, pójść do kuchni i zająć się przyrządzaniem smacznych potraw. Gość będzie siedział sam. Od czasu do czasu jakieś słowo w kierunku gościa, ale celem staje się nie on sam, ale cała ceremonia ugoszczenia.

Gdy Jezus przychodzi, nie chce siedzieć sam. Chce byś się Nim zajął osobiście, a nie z kuchni twego serca, w której gotujesz kolejne danie i nawet Jezusa nie widzisz. Jezus chętnie z Tobą podejmie się gotowania tego, co da Ci życie. On ma najlepsze przepisy na życiodajne potrawy. Poznała to siostra Marty – Maria. Siadła u stóp Mistrza i zasłuchała się w Nim. Jezus zapewnił, że tej dobrej cząstki nigdy nie będzie pozbawiona. Słuchanie Jezusa jest chłonięciem życia, które przenika całą ludzką istność, miesza się z twoim życiem.

Przekonał się o tym Abraham, który przyjął i ugościł tajemniczych przybyszów. Abraham jedynie „wydał zlecenie” przygotowania posiłku swej żonie. Sam zajął się gośćmi. Sara włożyła całe serce w przygotowanie potraw, przeciwnie do Marty, którą to irytowało. Otrzymali oboje: Abraham i Sara życie – Izaaka.

Zatem, kiedy przyjdzie do Ciebie Pan, wprowadź Go do swego serca, ale z niego nie wychodź. Usiądź przy Nim i zasłuchaj się, by Słowo wprowadziło Cię w pełnię życia.

s. Bogusława