Słowo z Pustelni 17.10.2020 r.

„Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych”.

Życie pokazało, że niekiedy to niby proste przyznanie się do Jezusa, bywa jednak bardzo trudne, w sytuacjach, gdzie człowiek może zapłacić za to cenę utraty życia, a wcześniej poddany być torturom.
Mamy jednak w Kościele bogactwo Świętych Męczenników, którzy ten egzamin zdali celująco i do dziś nas to karmi i krzepi. 
A my?
My nie jesteśmy z innej gliny lepieni. Mamy tę samą kondycję ludzką i Niebo łaski nie żałuje nikomu. 
Najprostszą formą przyznawania się do Jezusa tu i teraz, jest opieranie się pokusom.
 
Może nigdy nie będziemy musieli oddawać życia za wiarę i przynależność do Jezusa, ale już teraz i każdego dnia, naprawdę możemy przyznawać się do Niego, poprzez przylgnięcie choćby bardziej do tego co On chce, do Jego Woli, a nie swojej. 
I to już wystarczy. 
Okazuje się bowiem, że dla wielu, nawet konsekrowanych osób, czyli z założenia zaprawionych wewnętrznie w chodzeniu za Barankiem dokądkolwiek idzie, to nadal pozostaje trudne, i wcale tego nie realizują. 
Życie to niestety weryfikuje. 
Zatem, przyznawać się do Jezusa, trzeba nie w założeniu: „idę choćby na śmierć” , ale dużo pokorniej, a w sumie życiowo realniej :
przyznaje się do Ciebie Jezu, dlatego tu i teraz, wolę to co Ty chcesz, a nie ja.
 W taki sam sposób, przygotowywał się do oddania życia Jezus. Przez trzydzieści lat wybierał co chce Ojciec, by w końcu mieć kondycję przyznać się do Ojca umierając za nas na Krzyżu. 
s. Teresa M.