24 Niedziela Zwykła

Komentarz do Ewangelii wg św. Marka 8,27-35

              Bywa,że dylemat Piotra niesiemy w sobie całymi latami, często zupełnie nieświadomie pielęgnując w sercu obraz „swojego Mesjasza”; takiego na miarę własnych potrzeb i oczekiwań. Fakt, że ma on niewiele wspólnego z Jezusem z Nazaretu, Synem Boga Żywego, „umęczonego pod Ponckim Piłatem” – pozostaje niejako niewidoczny, bo jak zauważa św. Paweł, „nasze bezrozumne serca zostały zaćmione”. Jak? To długa opowieść, tak długa, jak długa jest historia Twojego i mojego życia, historia zmagań, porażek i zwycięstw, a nade wszystko tego szczególnego momentu, w którym nasze istnienia zaczęły coraz bardziej skręcać ku własnemu „ja”. To ono, tak małe, a tak potężne, że potrafi przesłonić nawet Najważniejszego, jest tym, co sprawia, że nasze serca błądzą jak w gęstej mgle.

Stąd wezwanie Jezusa do zaparcia się siebie (a więc podjęcia tego, co nas napawa lękiem i odpycha), do wzięcia swego krzyża (a więc pokornej zgody na swą słabość i podatność na zranienia), do naśladowania Go (czyli do powolnego zestrajania swej woli z Jego Wolą, swych uczuć z Uczuciami Bożego Serca, swych pragnień z Jego Pragnieniami). Po co to wszystko? Dlaczego Jezusowi tak bardzo na mnie zależy?

Taka jest Miłość. Stawia wysokie wymagania, bo kocha i nie wyobraża sobie życia beze mnie.

s.A.Z.

Możesz również polubić…