XXVII Niedziela Zwykła
Zatwardziałe serce nie będzie próbowało podejmować walki o jedność i wytrwałość. Ono skupione na sobie samym zapragnie natychmiastowego pozbycia się problemu…
Zatwardziałe serce nie będzie próbowało podejmować walki o jedność i wytrwałość. Ono skupione na sobie samym zapragnie natychmiastowego pozbycia się problemu…
Jezus przedstawia konkretną drogę, którą musi przejść jako Mesjasz. Nie pokrywa się ona jednak z wizją Piotra, który nie wyobraża sobie, że jego Mistrz i Pan musi cierpieć i umrzeć na krzyżu.
Może właśnie w tym przyprowadzeniu zawarta jest cała mądrość starożytnych, coś czego nam dzisiaj bardzo brakuje: WSPÓLNOTA
Każdego dnia wpuszczamy do naszych serc wiele bodźców, ale tak naprawdę to od kondycji serca będzie zależało jak te bodźce “przetworzymy”.
Od Ciebie uczymy się zjednoczenia z wolą Ojca, ponieważ, na modlitwie, mówić znaczy kochać. Wierząc, mając nadzieję i kochając, adorujemy Cię w prostej postawie obecności, ciszy i oczekiwaniu.
Co jest dla mnie źródłem życia i siły, a co przynosi mi śmierć? – takie pytanie rodzi się we mnie po lekturze dziesiejszego Słowa.
Uwierzyć. Tylko tyle i aż tyle. Przyjąć prawdę o Chrystusie, który przyszedł na ziemię, aby zaspokoić każdy ludzki głód.
Jezus uczy nas, abyśmy rwąc kęsy z Jego słowa, nie zmarnowali żadnego okruszka, gdyż możemy również tym ułomkiem zaspokoić głód spragnionego Boga człowieka
Może warto więc, oddalić się nieco od spraw tego świata, wyjść na pustynię i spotkać się z Tym, który pragnie dać nam wytchnienie.
Jezus dziś również posyła nas. I również daje nam to, czego potrzebujemy, aby być jego współpracownikami w szerzeniu Królestwa Bożego.