7 Niedziela Zwykła

Komentarz do Ewangelii 7 Niedzieli zwykłej, Mt 5, 38-48

Wspinaczka trwa… Znużenie narasta mimo zaskakujących zmian perspektywy i oszałamiającego kolorytu nieba. Kilka metrów przed sobą widzę zarys Jego sylwetki. Idzie spokojym, pewnym krokiem.Nie patrzy za siebie, ale wyczuwam Jego subtelną troskę. Nieco wyżej wilgotna mgła spowija wszystko, a każdy kolejny krok w górę wydaje się być szaleństwem.
Tak bywa w tych rejonach Jezusowego Kazania na Górze… „Nie zwalczajcie zła złem, lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”. A chwilę potem: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za waszych prześladowców”. „Wiem – mówi mój Przewodnik _ jak trudna jest prawdziwa miłość; ostatecznie zawsze przybiera kształt krzyża”. Nasz wzajemny dystans zdaje się narastać, a przecież tak bardzo chcę być do Niego podobna. Tylko jak to zrobić? Tak. Miłość, ale im dłużej z Nim jestem, tym ta Miłość wydaje się być trudniejsza i mniej oczywista, bo jak pisze o. Silvano Fausti w komenarzu do tego fragmentu Ewangelii: „egoizm jest bardziej spontaniczny od miłości”. Nie odwracając się od piętrzącego się przed nami masywu, Jezus mówi: „wiesz, na tym etapie drogi nie możemy już sobie pozwolić na spontaniczność. NIe mamy zbyt wiele czasu, a wymarzony szczyt ciągle jeszcze przed nami – doskonałóść „na miarę” Ojca”. Kolejny zawrót głowy i kolejne zwątpienie. „Odwagi – szepcze Przewodnik – JA JESTEM”.

s.A.Z.

Możesz również polubić…