Abp Z. Sz. Feliński, tercjarz św. Franciszka, wierny syn Kościoła

s. Teresa Antonietta Frącek, RM
Warszawa, 17 październik 2021.

Abp Z. Sz. Feliński, tercjarz św. Franciszka, wierny syn Kościoła

W październiku, miesiącu poświęconym czci Najświętszej Maryi Panny
Różańcowej, w specjalny sposób kierujemy swoje prośby do Boga poprzez
modlitwę różańcową, ufając, że tak jak pod Lepanto (1571), dzięki tej modlitwie
Bóg dał zwycięstwo chrześcijaństwu, tak i dziś dzięki modlitwie różańcowej
możemy wyjednać zwycięstwo w naszych osobistych i rodzinnych trudnościach,
uprosić jedność w Narodzie, obronić granice państwa. Toteż wołamy: „Jak
paciorki Różańca przesuwają się chwile, nasze smutki radości i blaski. A Ty
Bogu je zanieś, połączone w różaniec Święta Panno Maryjo, Pełna Łaski”.
Błogosławiony Prymas Tysiąclecia wielokrotnie powtarzał słowa kard.
Hlonda: Zwycięstwo, jakie przyjdzie, to będzie zwycięstwo Maryi.
Czcicielem Matki Najświętszej, który umiłował modlitwę różańcową i szedł
przez życie z wiarą i ufnością, z różańcem w ręku, był abp Z. Sz. Feliński,
którego 12 rocznicę kanonizacji obchodziliśmy 11 października b.r., wspominając
słowa homilii Benedykta XVI: „Zygmunt Szczęsny Feliński … był wielkim
świadkiem wiary i duszpasterskiej miłości w czasach bardzo trudnych dla
Narodu i Kościoła w Polsce. … W każdej sytuacji zachował niewzruszoną
ufność w Bożą Opatrzność. … Dziś jego ufne i pełne miłości oddanie Bogu i
ludziom staje się świetlanym wzorem dla całego Kościoła”.
Ten syn polskiej ziemi, wierny naśladowca św. Franciszka, który umiłował
Ojczyznę, przez całe życie odznaczał się miłością Kościoła i synowskim
przywiązaniem do Stolicy Piotrowej. Kościół dla niego był po prostu – Matką.
Uczucia wierności wobec Głowy Kościoła manifestował w słowach i pismach.
Jego gorącą miłość Kościoła potwierdzają słowa: „Tak, Panie, Kościół, to
największy skarb mój, to cel życia mojego, to jedyne kochanie moje na ziemi,
boś Ty jest duszą jego, a On Mistycznym Ciałem Twoim” (1889). Dobru
Kościoła podporządkował własne życie i całą swoją działalność kapłańską i
pasterską. „Co do mnie – wyznaję wobec Boga i ludzi – pisał w liście
pasterskim, iż pomyślność Kościoła … jest najważniejszym dla mnie na tej
ziemi zadaniem, nie tylko dlatego, że z powołania i urzędu o stan Kościoła
dbać powinienem, lecz że w Kościele Chrystusowym najżywotniejsze kwestie
jak promienie w ognisku się jednoczą, życie i siłę zeń czerpiąc” (13.10.1862).
W najtrudniejszych chwilach Kościoła nie upadał na duchu, przywołując
słowa Chrystusa: Ufajcie; Nie lękajcie się; Ja jestem z wami aż do skończenia
świata. I mocno wierzył w zwycięstwo Krzyża Chrystusowego
Z jarosławskiej samotni kierował też do przyjaciół wezwanie do jedności i
solidarności oraz do wiernego trwania przy Namiestniku Chrystusowym:

„Teraz więcej, niż kiedy, potrzeba nam tego poczucia solidarności i
duchowego zjednoczenia … Co to za szczęście, że poza tym rozhukanym
morzem, gdzie każda pojedyncza łódka tak łatwo o fale rozbić się może,
widnieje dla nas wierzących port bezpieczny, i że pielgrzymkę do niego
odbywamy nie na wątłym czółenku, ale na wspaniałej łodzi, u steru której
stoi Pański Namiestnik, a w jej głębi sam Pan odpoczywa!” (1870).
O bezwarunkowym poddaniu się Pasterza-Wygnańca decyzjom Ojca
Świętego świadczy wypowiedź o nim: Arcybiskup Feliński pokłada
nieograniczoną ufność w Ojcu Świętym, gdyż wie, że Stolica Apostolska ma
asystencję Ducha Świętego w zarządzie Kościoła … i przyjmuje z
bezwarunkowym zaufaniem wszelkie decyzje Ojca Świętego”  (1883).
Głos Papieża był dla niego wyrazem woli Bożej, o czym wyraźnie
zaświadczył: „głos Ojca Świętego zawsze uważałem i aż do śmierci uważać nie
przestanę za nieomylną wskazówkę woli Bożej we wszystkich sprawach
tyczących się Kościoła” (list do kard. M. Ledóchowskiego, 26 XII 1884).
W jednym z jego listów znajdujemy słowa: „Prawdziwie przyszedł na cały
Kościół tempus flendi, bo wszystko, co najlepsze i najzacniejsze, cierpi ucisk i
prześladowanie, ale w tym samym zbytku cierpienia pociecha się mieści,
przypominając Pańskie ostrzeżenie: ‘na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie
– Jam zwyciężył świat’.
Czasem wyrzucam sobie – pisał – jako obojętność na losy Kościoła, ów
spokój, jakiego doznaję patrząc na tyloliczne klęski, jakie się na Kościół i na
Głowę Jego w tych czasach zwaliły, ale z drugiej strony – czy godzi się
poddawać trwodze, a nawet zbyt ludzkiemu smutkowi, pomnąc na tak
wyraźne i uroczyste obietnice Pańskie, że ‘bramy piekielne nie przemogą
przeciw Piotrowej Opoce’.
Czyż nie zgromiłby nas tenże Zbawiciel za małoduszność i słabość wiary,
który zgromił Apostołów, zdjętych bojaźnią na widok miotających łodzią
bałwanów? Mimo całą osobistą nędzę, z łaski Bożej, pełen jestem otuchy pod
względem interesów Kościoła… Może Bóg da, że i sami jeszcze chwili
tryumfu prawdy dożyjemy, a jeśli nawet nie sądzono mi cielesnymi oczyma
tryumf ten oglądać, to wzrokiem wiary dziś już podwyższenie chorągwi
Krzyża oglądam” (l. do bpa Popiela, 29 XI 1870, n.17).
Nie straciły na aktualności wezwania tego Apostoła pokoju, zgody narodowej
i ewangelicznego braterstwa, nawołujące do wzajemnej miłości i do miłości
Kościoła. O miłość przede wszystkim starać się winniśmy: o miłość Boga i
bliźniego, … o miłość Kościoła, gdzie Boga i bliźniego jedną objąć możemy
miłością”. Jeżeli zaś zapytacie, dlaczego tak często potrzebę Miłości Kościoła
wam powtarzam, odpowiem z Janem św., bo takie jest to Pańskie
przykazanie”. (Konferencje duchowne, konf.30, t.2, s.216-217).
Odpowiedzią naszą na słowa Pasterza-Wygnańca niech będzie nasza miłość i
wierność wobec Kościoła oraz modlitwa o zwycięstwo Krzyża Chrystusowego.

Możesz również polubić…