W Setną Rocznicę powrotu Pasterza-Wygnańca do Serca Stolicy
S. Teresa Antonietta Frącek, RM
Warszawa, 17 kwietnia 2021.
„To ja jestem, nie bójcie się”. Słowa Jezusa z Liturgii.
W Setną Rocznicę powrotu Pasterza-Wygnańca do Serca Stolicy
Przed trzema dniami, w ciszy i modlitwie, obchodziliśmy Setną Rocznicę powrotu św. abp Zygmunta Szczęsnego Felińskiego do Warszawy, do Serca Stolicy i złożenia ich w podziemiach katedry św. Jana. Jeden z artykułów, które się licznie wówczas pojawiły nosił tytuł: „Popioły Felińskiego w niepodległej Polsce”. Był to dzień 14 kwietnia 1921 r., jednocześnie ważna dla Polski Rocznica – Chrztu Polski.
Ożywiła się przy tej okazji pamięć o świątobliwym Pasterzu Warszawy, z doby powstania styczniowego, 20-letnim zesłańcu, który pozostawił narodowi wzór miłości Boga i człowieka, wierności Kościołowi, odpowiedzialności za losy Ojczyzny. To wówczas napisano o Nim: „Tułacz za życia i tułacz po śmierci”. Słowa te doskonale ilustrują koleje życia Pasterza-Wygnańca i Jego „pośmiertną wędrówkę”. Warto przypomnieć te wydarzenia, które odsłaniają fragment z dziejów Narodu. Arcybiskup Feliński zmarł w Krakowie (17.IX.1895), po uroczystym pogrzebie w Grodzie Wawelskim jego doczesne szczątki przez 25 lat spoczywały na cmentarzu w Dźwiniaczce, a gdy Polska odzyskała niepodległość sprowadzono je do Warszawy i złożono w dolnym kościele św. Krzyża, gdyż nawała Bolszewicka zbliżała się do wrót stolicy. I dopiero po odniesionym zwycięstwie nad Armią Czerwoną, kolejny pogrzeb Pasterza-Wygnańca, już trzeci po Krakowie i Dźwiniaczce, odbył się w Warszawie 14 kwietnia 1921 r. Na ten dzień kard. Aleksander Kakowski, zwołał zjazd biskupów prowincji kościelnej warszawskiej. Po nabożeństwie, odprawionym w górnym kościele Św. Krzyża, w imponującym pochodzie trumna abp. Felińskiego, została przeniesiona do Katedry Św. Jana, gdzie kard. Kakowski odprawił Mszę św., a biskup podlaski, Henryk Przeździecki wygłosił przemówienie, w którym ukazał życie abp. Felińskiego, „pełne cichej ofiarności, niewzruszonego męstwa i wielkiej miłości Ojczyzny”, na jego cierpienia „za prawdę”, na odwagę w świadczeniu tej „prawdy”: „przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli”. Mówił o Arcybiskupie jako o człowieku „świętym”, a kończąc zwrócił się do Niego „jako do męczennika, prosząc, by wstawiał się za nami do Boga”. W kondukcie pogrzebowym, prowadzonym przez kard. Kakowskiego, oprócz 12 biskupów Metropolii Warszawskiej, wzięli udział Arcybiskup Mohylewski, Edward Ropp, ówczesny Nuncjusz Apostolski w Warszawie Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI, duchowieństwo, zakony męskie i żeńskie, przedstawiciele rządu, wojska, policji, świata nauki i kultury, kompanie honorowe, orkiestry, instytucje państwowe i organizacje społeczne, cechy i bractwa, młodzież i dzieci oraz rzesze ludu Warszawy. Trumnę nieśli na swych ramionach kapłani, a straż honorową pełnili weterani z 1863 r. Uroczystości pogrzebowe, które władze kościelne pragnęły utrzymać w ramach religijnych, nabrały wielkiego rozgłosu i wydźwięku patriotycznego. Wiązało się to z osobą zmarłego Arcybiskupa jak też z ówczesną sytuacją polityczną. W 1920 r., kiedy Jego ciało przywieziono do Warszawy, do wrót Stolicy zbliżała się armia rosyjska, zagrażając świeżo odzyskanej niepodległości. Pogrzeb zaś jego, 14 kwietnia 1921 r., odbywał się w atmosferze odniesionego zwycięstwa nad nawałą bolszewicką. Toteż obok treści religijnych w uroczystościach pogrzebowych i ówczesnych publikacjach dostrzegamy silne akcenty patriotyczne, co w aspekcie historycznym znajduje pełne uzasadnienie. Wracał bowiem do wolnej Warszawy Pasterz, usunięty ze swej stolicy arcybiskupiej przez cara rosyjskiego, wracał 20-letni Zesłaniec, ofiara prześladowań carskiej Rosji. Od odzyskania niepodległości w 1918 r., „była to pierwsza okazja uczczenia wielkiego Polaka, więźnia stanu”, a zarazem człowieka niezwykłej świątobliwości. Dlatego też społeczeństwo nadało pogrzebowi Pasterza-Wygnańca charakter manifestacji patriotycznej; Pod tym względem panowała jedność między partiami prawicowymi i lewicowymi. Społeczeństwo polskie przez manifestacyjny pogrzeb chciało oddać hołd Pasterzowi, któremu pokolenie ich ojców wyrządziło krzywdę. Posypały się więc wezwania do „wielkiego, manifestacyjnego złożenia hołdu pamięci zasłużonego biskupa”. Oficjalne ogłoszenie o uroczystym pogrzebie „obrońcy praw wiary i Ojczyzny, wielkiego chrześcijanina i wielkiego patrioty”, został rozwieszony i opublikowany w prasie. Komitet pogrzebowy, wydał „Odezwę”, wzywając cały Naród do wzięcia udziału w pogrzebie Pasterza, usuniętego przed laty z Warszawy, którego „ciało wróciło do wolnej Stolicy”. „Stała się krzywda wyrządzona w Stolicy nieopatrznie przez rozgorzałe serca człowiekowi, który więcej od innych czuł, dalej patrzył, mocniej kochał, dłużej cierpiał. … Dobry Pasterz oddał duszę swą za owce swe. […] Nikogo nie może brakować w tym smutnym obrzędzie! Instytucje polskie stare i nowe, zgromadzenia wszelkich odcieni, powinny stanąć do apelu. Jak żywe słowo ojców niegdyś w rozpaczy, nie rozumiejąc intencji, godziło w osobę Biskupa Felińskiego, tak żywe uczucie wdzięczności synów i wnuków powinno się unosić teraz nad trumną. – Trzeba dług spłacić, obowiązek wdzięczności spełnić, a może … i ducha zaczerpnąć z tych czasów, kiedy ludzie zasad szli na niedolę dla miłej Ojczyzny”. Organizacje młodzieżowe apelowały: „winniśmy oddać cześć jego pamięci jako jednemu z męczenników w walce o niepodległość. Z zadumą czytamy w jednym z artykułów słowa: „Sądzimy, że niedaleka przyszłość odświeży o Nim pamięć nie tylko jako o sprawiedliwym, świętym człowieku, ale odsłoni nam postać imponującego w swej ewangelicznej prostocie mędrca i męża stanu”. I rzeczywiście tak się stało, pamięć o abp. Felińskim ożywiała się i wzrastała. Dziś czcimy go jako świętego, jest świetlanym wzorem dla nas i dla całego Kościoła Powszechnego.