Rekolekcje powołaniowe dla dziewcząt – Poznań
Serdecznie zapraszamy dziewczęta na rekolekcje powołaniowe – ROZEZNAĆ PLAN BOGA.
17-20.07.2020 r. poznań, ul. Niegolewskich 23.
Szczegóły na plakacie!
Serdecznie zapraszamy dziewczęta na rekolekcje powołaniowe – ROZEZNAĆ PLAN BOGA.
17-20.07.2020 r. poznań, ul. Niegolewskich 23.
Szczegóły na plakacie!
Serdecznie zapraszamy dziewczęta na rekolekcje powołaniowe – ROZEZNAĆ PLAN BOGA.
17-20.07.2020 r. poznań, ul. Niegolewskich 23.
Szczegóły na plakacie!
Czekamy na Ciebie!
„Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy.”
„ A my spodziewaliśmy się…” Tyle mamy wyobrażeń, oczekiwań, rozwiązań. T powinno być tak, tu należy zrobić to, a tam coś innego. Nawet dla Pana Boga często mamy wyznaczone zadania, z których powinien się wywiązać, zareagować. Coraz częściej słyszy się, że powinien powstrzymać pandemię, zesłać deszcz, nie dopuścić do głodu…
„O nierozumni (głupi), jak nieskore są wasze serca do wierzenia…” I wyjaśniał im to, co mieli przecież zapisane w Pismach. Wtedy poznali Go przy łamaniu chleba. Proszę Cię dziś, Boże, o łaskę wiary w Twoje Słowo, w Twoją miłość. Daj mi wytrwałość w karmieniu się Twoim Słowem, w czytaniu, słuchaniu go i światło, bym je mogła rozumieć. Otwieraj moje oczy na cud Eucharystii – największego daru Boga dla człowieka, szaleństwa Bożej miłości. Wierzę, że to Ty będziesz mi tłumaczył, wykładał, że mnie poprowadzisz, nie według moich oczekiwań ale drogą Twojej odwiecznej mądrości, zniżającej się troskliwie do kruchości człowieka.
s. Magdalena M.
„Najmilsi:
Wszyscy wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę”
Słowa te, z obfitości serca, padają z ust Św. Piotra! Kocham te przemiany Apostołów! Są takie autentyczne! Przecież nie od razu tak było.Początki Piotra były trudne. Nieco narwany, trochę sangwinik, trochę choleryk. Tyle razy się wyrywał, nim pomyślał.Tyle razy ulegał pokusie porównywania się, brał udział w niejednym sporze w gronie Apostołów, jak choćby oto, kto jest wśród nich najważniejszy! Serce Piotra jednakże jest piękne, bo po swoich wpadkach i upadkach, umie i chce na nowo wciąż szukać autentycznej relacji z Jezusem. Zaparcie się Mistrza, pozbawiło go wszystkich prawie złudzeń o sobie i wszystkich masek.Pozwolił się urabiać i kształtować Jezusowi. Stawał się w ogromnym przyspieszeniu skałą.
I tenże Święty Piotr wypowiada słowa, które są znaczące dla naszego sposobu bycia w ogóle! Dla właściwego bycia uczniem takiego Pana! I dziękuję Mu, że mówi o przyobleczeniu, a więc, z góry mamy założyć, że pokora, nawet jeśli będzie naszą koszulą firmową, nigdy jednak nie będzie wypływała z nas samych! Będzie ciągłym przyjmowaniem jej daru w osobie Jezusa! Widziałam w życiu już różne atrapy „pokory” i za każdym razem budziły niesmak.Zresztą sama, też czasami pokracznie, pokorną być próbowałam.To właśnie wszystkie próby ubierania się we własne pomysły na pokorę, bez związku z prawdziwą pokorą Chrystusa.
W sumie, trzeba powiedzieć też jasno i zdecydowanie, że tylko ona jest płodna w tym byciu posłanym przez Jezusa do świata.
Posłaniu, o którym relacjonuje św. Marek: : „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. „
Nie można głosić zbawienia i zaprzeczać swoją dufną, zarozumiałą, pyszną postawą, temu co głosimy. Jest to najbardziej odrażające i zniechęcające, a także niestety uderza we Wspólnotę Kościoła pozostałych członków Święta Teresa od Dzieciątka Jezus lubiła mawiać, że „pokora, to prawda”. I to jest mądra synteza tego, czym pokora jest.
Maryjo, Dziewico cała obleczona w Słońce Pokory Boga, wychowuj nas, żebyśmy nie przynosili wstydu Niebu, Trójcy Świętej i Kościołowi.
I ucz nas, czym jest autentyczna pokora.Oblekaj nas, nasze myślenie, bo zwykle tam jej brak, robi najwięcej bałaganu!
s. Teresa M.
Komentarz do Ewangelii wg św. Jana 20,1-9
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego
„Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu”… Taki jest początek tej najlepszej z nowin, nowiny o Jezusie z Nazaretu, Bogu, który chciał być człowiekiem, Bogu, który umarł w ludzkim ciele, „abyśmy mieli życie i mieli je w obfitości”. Jego Samego tu nie ma; jest jedynie pusty grób, porzucone płótna i miłość. Ta miłość nie pozwoliła Marii usiedzieć w domu i kazała jej pójść do grobu, pomimo ciemności. Ta sama miłość sprawiła, że Piotr i Jan nie szli, lecz biegli, a ten drugi wyprzedził pierwszego. Oczywiście, wiek wiekiem, ale miłość też ma swoje prawa – wierzy wbrew nadziei i uprzedza chwile spotkania, bo po prostu spieszno jej kochać. Taka miłość musiała długo dojrzewać, by móc ujrzeć to, co tylko jej oczom jest dostępne. Popatrzmy choćby na Jana; jak wiele wewnętrznych przeszkód musiała w nim pokonać, by jeden z Synów Gromu spoczął w czwartkowy wieczór, oparty o Serce Jezusa, a ostatecznie sprawić to, co dzisiejsza Ewangelia zamyka w jędrnym skrócie: „Ujrzał i uwierzył”.
Tutaj wystarczyłoby dopisać: „czego i tobie i sobie życzę”, ale chcę życzyć jeszcze czegoś… Chcę życzyć, by w czasie zamętu, niepewności jutra, lęku, kto z nas zostanie zarażony jako następny, nowina o Jezusie, który pokonał grzech i śmierć, otworzyła w tobie i we mnie zupełnie nowy rozdział życia. Można by mu nadać skromny tytuł: „Miłość”, bo ostatecznie jedynie ona daje sens naszemu „teraz”, a w końcu, jedynie ona przenika granice śmierci.
s.A.Z.
Co wobec tej sytuacji robi Bóg?… Bez oporu poddaje się woli człowieka. Wydaje się bezsilny… Ale to tylko pozory. To On jest Panem nawet w Męce i śmierci. On szanuje wolność człowieka do tego stopnia, że bierze na siebie konsekwencje jej nadużywania i… umiera, aby wyzwolić nas z niszczącej siły samowoli i grzechu. Niesamowita tajemnica MIŁOŚCI! Niepojęta i nieogarniona przez człowieczy rozum. Pozostaje nam tylko uklęknąć pod krzyżem z wdzięcznością i pokorą, i prosić, aby Boża łaska chroniła nas przed najmniejszym nawet grzechem…
s. Agnieszka B.
Jeśli występuję w swym sercu przeciwko innej osobie, to nawet z jej obiektywnego dobra, czynię nie dobrą nowinę,ale donos. Faktem donosu rozpoczyna się się dzisiejsza Ewangelia i nawoływaniem do kolejnych donosów się kończy.Okoliczności spięte tymi samymi klamrami: donosem, – mową nie życzliwą, zatrutą.
Donieśli…no właśnie…O dobru drugiego człowieka możesz mówić, jak o czymś radosnym, czym sam się szczerze cieszysz, możesz mówić z szacunkiem , uznaniem, lub w sposób, który ma zadziałać na jego niekorzyść, i wtedy naprawdę donosisz, nawet jeśli osobiście tego tak nie nazywasz po imieniu.
„Arcykapłani zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, by można było Go pojmać.”
Swoją opinią, słowem, działamy zawsze albo na korzyść drugiego, albo też wplatamy się w misternie uwity diabelski łańcuszek, jako jedno z jego ogniw, nakręcając spirale niechęci, zazdrości, zawiści i dezaprobaty. Jezusa zniszczono najpierw językami, które z obfitości serc przemawiały.Innymi słowy, co mieli w sercu , to i na języku.I z nami wcale nie jest lepiej.Jest dokładnie tak samo.
Trudne doświadczenia życia i modlitwa, zawsze prędzej czy później, w ciszy, odsłaniają prawdę o nas samych, o tym co naprawdę mamy w sercu i o naszej relacji z Bogiem.
Przypowieść Jezusa nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego.
Oboje ludzi znajdowało się bowiem wewnątrz świątyni na spotkaniu z Bogiem.
Można być bardzo blisko Jego Osoby, biorąc pod uwagę, że Jezus Sam o Sobie dał świadectwo, że jest Żywą Świątynią, możemy to rozumieć, że oboje ludzi ma łaskę bycia zanurzonym we wnętrzu Samego Boga.Mimo tego przywileju, tylko jeden z nich naprawdę SPOTYKA SIĘ sercem z Najwyższym.
Sama obecność w świątyni, jeszcze nic nie znaczy! Można w niej być i nadal grzeszyć! Można w niej być i nadal pozostawać z pasją zajętym celebracją siebie lub co jeszcze gorsze, brakiem cnoty innych!
Co zatem Jezus ceni w spotkaniu ze Sobą?
Czy jesteś po pierwsze prawdziwy, bez masek, czy nie odgrywasz jakiejś roli, czy jesteś otwarty jako człowiek na prawdę o sobie, czy co najważniejsze, nie próbujesz się Bogu samozareklamować i czy nie ma w tym sercu choć jednej osoby, którą dyskredytujesz w poczuciu bycia bardziej akuratnym.
Nie chodzi też wcale Bogu oto,żebyś zawsze walił się w piersi głośniej od innych i zawsze uważał się za nikczemnika.Chodzi oto, że w sytuacji przyjęcia postawy serca bycia tym choćby odrobinę lepszym, stajesz przed Bogiem w kłamstwie i tym samym utrudniasz Mu swobodną rozmowę z Tobą.
Jeśli ktoś ma dzieci,lub też pracował z nimi,wie, że nie ma nic gorszego,jeśli oboje umówią się na temat zabawy,i nagle jedno z nich wytrąci drugie z jego roli,nie uznając prawdy,że jest w tej zabawie żoną, mężem,lub strażakiem.
Poprostu….zabawa ma trwać w temacie!
Więc zadajmy sobie pytanie, jak to przebiega u nas,czy czasami nie próbujemy wcisnąć Jezusa na modlitwie, by wszedł z nami w jakąś rolę i bawił się z nami na temat tego,że choćby jesteśmy LEPSI….
Okazuje się,że nawet ostatnie wydarzenia mocno to weryfikują.Lepsi Ci co poszli na Mszę,czy ci co zostali w domach?
Tylko Ci się Bogu podobają,którzy pragną się z Nim spotkać, czerpać z Jego miłości,w okolicznościach,jakie On Sam dopuszcza.
Tylko Ci się Jemu podobają,którzy potrafią zapomnieć o sobie,swoich pragnieniach ,choćby najświętszych i dalecy są od osądzania KOGOKOLWIEK.
Niech Maryja,która posiada Najczystsze Serce,wyprasza nam wszystkim łaskę czystości serc.
S. Teresa M.
Sorry, no posts matched your criteria