XIX Niedziela Zwykła

Co jest dla mnie źródłem życia i siły, a co przynosi mi śmierć? – takie pytanie rodzi się we mnie po sięgnięciu do dzisiejszej liturgii słowa.

W pierwszym czytaniu widzimy Eliasza, który niemalże  ma… myśli samobójcze! Spektakularne pokonanie 450 proroków Baala wydaje się nie robić wrażenia na królowej Izebel, która jeszcze bardziej chce się pozbyć proroka. Ten więc ucieka, a nie widząc sensu w swojej misji – prosi Boga o śmierć.
Bóg jednak ma inne plany. Posilając Eliasza zwykłym chlebem i wodą, daje mu moc i siłę do dalszej drogi. Zwycięża życie.

Ten obraz Boga, który daje życiodajny pokarm człowiekowi, ma swoje dopełnienie w Ewangelii, w dialogu Jezusa z Żydami. Teraz to On sam staje się dla nas pokarmem dającym życie. I to życie wieczne. Wieczne! Na zawsze z Nim.

Nie można tego pojąć rozumem, trudno jest to przyjąć też przez wiarę. Było tak 2000 lat temu, kiedy Żydzi mierzyli się z dosłownym rozumieniem słów Jezusa, że pokarmem jest Jego Ciało wydane za życie świata, ale jest tak i dziś, kiedy wiemy, że Jezus zostawił się dla nas w znaku chleba. Jak wielu odrzuca Jego życiodajną obecność! Wtedy wygrywa śmierć.

„W Najświętszej Eucharystii zawiera się całe dobro duchowe Kościoła, to znaczy sam Chrystus, nasza Pascha i Chleb żywy, który przez swoje ożywione przez Ducha Świętego i ożywiające Ciało daje życie ludziom”.

Chciejmy wybierać życie, posilając się jak najczęściej Chlebem żywym. Otwierajmy się na łaskę świętej Obecności.  

Możesz również polubić…