Wpisy

XXVI Niedziela Zwykła

W dzisiejszym Słowie, Pan przekonuje nas, że jest Bogiem cierpliwym, że tak bardzo kocha człowieka, że nigdy nie przestanie dawać mu szansy na nawrócenie. 
Ewangelista Mateusz przywołuje słowa Jezusa, którymi zwrócił się do tych którzy Go słuchali: „Celnicy i nierządniece wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego”. Bynajmniej, nie chce nam powiedzieć, że aby wejść do nieba trzeba być opanowanym żądzą pieniądza czy nieuporządkowanej cielesności. Nie. Lecz chce nam powiedzieć, że nawet ten, kto grzeszy ma szanse na nawrócenie. 
W innym miejscu Ewangelii Jezus powie, że Ci którym wiele odpuszczono jeszcze bardziej miłują. To właśnie dlatego, Ci którzy naprawdę doświadczyli ogromu popełnianego przez siebie zła i jeszcze większego Bożego miłosierdzia pierwsi, wejdą do Królestwa. 
Prośmy zatem Pana, by do naszych serc posyłał swego Ducha, który przekona nas o grzechu, a równocześnie pozwoli nam uwierzyć w to, że w Niebie większa jest radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięśdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. 

XXV Niedziela Zwykła

Odpowiedź Chrystusa na zaproszenie do naszego życia jest zadatkiem obietnicy, że On zaradzi wszystkim niedostatkom i radość nasza będzie pełna. Budowanie przez nas Królestwa Bożego wraz z Chrystusem i przez Chrystusa może uczynić nasze życie ziemskie rzeczywistością radosną, płodną i przemieniającą nas wewnętrznie. Dzięki miłości Chrystusa, każdy z nas dojrzewa do pełniejszego człowieczeństwa, uświęca siebie i innych. Dojrzewa do pełni miłości, której nigdy nie brakuje, ale starcza dla wszystkich.

Chcemy powierzyć Ci, Panie zarówno to, co już minęło, jak i to, co nas czeka. Chcemy prosić Cię, aby Twój Duch przemieniał nasze myślenie, mówienie, działanie, nasze relacje i wspólnoty. Aby otwierał nasze serca na przebaczenie, umocnienie, uzdrowienie i nawrócenie. Niech odnawia w nas i przez nas wszystko według Twojej woli i Twego pragnienia.

24 Niedziela Zwykła

Chociaż w Kościele przypada dziś 24 Niedziela Zwykła, to w naszym Zgromadzeniu obchodzimy Uroczystość św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, założyciela naszego zgromadzenia. Stąd też liturgia słowa z uroczystości.
A w niej historia o bogatym młodzieńcu, który przybiega do Jezusa i pyta, co ma czynić, aby osiągnąć życie wieczne…

Dokonuje się w tej scenie jakieś bardzo głębokie spotkanie, na zupełnie innym poziomie, niż tylko ten zewnętrzny. Już samo to pytanie postawione przez młodzieńca dotyka najgłębszych pragnień ludzkich, najskrytszych tęsknot człowieka.

Ale momentem najważniejszym zdaje się być spojrzenie na niego z miłością. Jezus przeniknął rzeczywiste intencje, motywacje i to, w czym pokładał nadzieje. Stawia diagnozę, niczym najlepszy Lekarz – uwolnij się od tego, co wydaje ci się, że posiadasz, a co tak naprawdę jest ciężarem ograniczającym potencjał, który w tobie złożyłem. I pójdź za Mną – jedynym Bogactwem, które jest w stanie zaspokoić twoje pragnienia i wypełnić nadzieję, którą nosisz w sobie. Tylko wtedy będziesz szczęśliwy.

Zakończenie tej historii wypełniło się w życiu św. Zygmunta Szczęsnego. Poszedł za swoim Mistrzem i Panem, zostawiając wszystko, co posiadał tu na ziemi. I teraz cieszy się niebem, bo znalazł skarb – Jezusa Chrystusa.

Św. Zygmuncie Szczęsny – wstawiaj się za nami, abyśmy mogli spotkać się kiedyś razem tam, gdzie są nieprzemijające dobra….

XXII Niedziela Zwykła

Dziś Słowo koncentruje się na relacji jaką tworzy Bóg z człowiekiem. Już w pierwszym czytaniu słyszyny słowa proroka Jeremiasza, wskazujące na to, że czuje się on ukochany przez Boga. Może dziś słowa „uwiodłeś mnie” mają jakąś negatywną konotację. Jednak w ustach proroka wskazują na miłość, jakiej doświadczył od Boga. To ona popychała go ku temu, by mówić trudne słowa do Izraela, a próba zaprzestania ogłaszania zagłady kończyła się ogromnymi wyrzutami sumienia.

Czyż nie podobnie jest w naszych miłościach? Kiedy przychodzi zakochanie, kiedy w naszych sercach płonie miłość, wówczas nie jesteśmy w stanie zrobić niczego wbrew umiłowanemu. Pozwólmy się tak właśnie umiłować Bogu, by naszych sercach wciąż wybrzmiewała tęsknota za Umiłowanym, by za psalmistą śpiewać: Ciebie, mój Boże, pragnie dusza moja. 

XXI Niedziela Zwykła

Jezu, stajemy przed Tobą, wiedząc, że nas wzywasz i nas kochasz, takimi, jakimi jesteśmy. Chcemy kochać tak jak Ty, który oddajesz życie i samego siebie, ze wszystkim, co posiadasz. Chcemy móc powiedzieć tak jak święty Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego.” Od Ciebie uczymy się zjednoczenia z wolą Ojca, ponieważ, na modlitwie, mówić znaczy kochać. Wierząc, mając nadzieję i kochając, adorujemy Cię w prostej postawie obecności, ciszy i oczekiwaniu. Ty przewyższasz ubóstwo naszych myśli, uczuć i słów; stąd chcemy nauczyć się adorować, podziwiając Twoją tajemnicę, kochając ją taką, jaka jest, i milcząc wyciszeniem przyjaciela w postawie oddania. Jezu, pragniesz świętości każdego z nas, bo w nas chcesz być widzialnym wśród tych, którym posługujemy. W nas i przez nas chcesz mówić do każdego człowieka, chcesz być jego nadzieją, chcesz go uświęcać i zbawić. Wszystko co czynimy ma być wyrazem Twojej troski o ludzi.

XVII Niedziela Zwykła

Czytając dzisiejszą przypowieść nieco z zazdrością spoglądam w kierunku Apostołów. Dlaczego? Bo chciałabym jak oni, z niezachwianą pewnością, odpowiedzieć TAK na pytanie Jezusa, czy wszystko zrozumiałam.

Jezus porównuje Królestwo Boże do trzech rzeczywistości: skarbu, perły i sieci. Każda z nich ukazuje nam inny aspekt Jego Królestwa. Wydaje się, że zarówno skarb jak i perła mają ze sobą wiele wspólnego, w końcu mówią o jakimś bogactwie i czymś drogocennym. Poza tym, człowiek, który je odkrył niezawachał się porzucić wszystkiego, by je zdobyć. 

Może warto zastanowić się czym dla mnie jest ów ewangeliczny skarb. Czy jest w moim życiu jakaś rzeczywistość, za którą oddałbym wszystko co posiadam? 

Człowiek, który znalazł skarb pozostawił wszystko co posiadał, by go zdobyć. Można zatem przypuszczać, że ten skarb, jest o wiele cenniejszy niż wszystkie rzeczy materialne, które posiadamy. Bo czyż nigdy nie doświadczyliśmy przenikliwej pustki, mimo, iż z pozoru niczego nam nie brakowało? Jedynie Jezus i Jego miłość mogą sprawić, że nasze serce zapłonie miłością, doświadczając niezwykłego spełnienia.

XVI Niedziela Zwykła

Każdy z nas jest Jezusowi znany, prze Niego umiłowany i wybrany. Każdy z nas jest przedmiotem Bożego zaufania, w każdym Bóg pokłada ogromne nadzieje. Jesteśmy jak pole, na które rolnik wysiewa ziarno bez zbędnych oszczędności. Do każdego z nas Jezus kieruje bowiem słowo zapraszające do przyjaźni, do nawiązania więzów bliskości. Czasami wydaje się nam, że jest to mało realne, ale tylko dlatego, że przyjęcie Jezusowej propozycji jest zawsze wymagające. Jezus wymaga od nas przemiany, której dokonuje w nas rozrastające się słowo, przez co z czasem sami stajemy się „słowem” dla innych. Czy to jednak aby możliwe? Jak najbardziej, bo to Jezus angażuje się pierwszy. To On mówi do nas: „Nie bój się. Oto Ja jestem z tobą.” I to Jego obecność gwarantuje obfity plon. Nie inaczej.

Panie, Twoja delikatność, wielkoduszność i cierpliwość, jakie mi okazujesz, poruszają mnie. Onieśmiela mnie Twoje zaufanie, jakim mnie obdarzasz, i które towarzyszy mi od pierwszych chwil mojego istnienia. Bardzo musisz mnie kochać, bo wzywasz mnie do współpracy z sobą. Powierzasz mi to, co sam masz najcenniejszego: Słowo. Ono było przed wszystkim: przed stworzeniem, przed odkupieniem i przed uświęceniem. Wybacz mi moją powierzchowność, z jaką traktuję Twój dar, i proponowaną mi misję. Wybacz mi także moją niepewność i powstrzymywanie się od decyzji i działań na to, co zasiewasz w moje serce.

XV Niedziela Zwykła

Stając wobec dzisiejszej perykopy możemy zatrzymac się nad wieloma wątkami które ona porusza… Nad Siewcą – Bogiem, który nie szczędzi ziarna, lecz rzuca je obficie, nad rodzajami gleby na które pada Słowo, nad pytaniem uczniów, dlaczego Jezus mówi w przypowieściach…

Mnie jednak dziś zastanawia coś innego, w najlepszym wypadku, jeśli ziarno padnie na żyzną glebę wydaje plon obfity. Cóż to znaczy? Sprawdzając ilość ziaren w kłosie okazuje się, że jedynie wysokoplonujące pszenice, nawożone azotem mogą osiągnąć ilość 45 – 50 ziaren w kłosie, nikt nie wspomina by w kłosie mogło być więcej ziaren. Dla Jezusa jednak to nie problem! On jest hojnym dawcą, ale też doskonałym ogrodnikiem, który może uczynić glebę tak płodną.

To On może uczynić moje serce tak płodnym by wydawało tak obfity owoc. To Jego łaska, ale też cierpliwość a nade wszystko miłość może sprawić tak wiele.

Może właśnie dziś poproszę Go o to, by swą łaską przemieniał moje serce, by było zdolne wydać plon. Muszę jednak przygotować się na cierpienie, bo jak gleba potrzebuje orki, tak i moje serce potrzebuje wyrwania z niego chwastów które nie pozwalają wzrastać Słowu. 

XI Niedziela Zwykła

Dziś dotknęły mnie te słowa Jezusa: „darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. 

Jeśli spojrzę na swoje życie z łatwością mogę dojrzeć jak bardzo zostałam obdarowana. Całkowicie za darmo otrzymałam życie, zostałam wyposażona w różne dary i umiejętności, wokół mnie jest wiele dobrych ludzi, którzy zawsze są gotowi mi pomóc…

Myślę, że każdy z nas może zrobić sobie taki bilans, by sprawdzić jak wiele z tego co posiada nie jest jego zasługą ani staraniem. 

Może właśnie dziś mam stanąć przed Panem z uwielbieniem i dziękczynieniem za to wszystko czym mnie obdarzył? Równocześnie, może warto zastanowić się jak dysponuje moimi darami, czy potrafię się nimi dzielić?

Jezus zachęca nas, byśmy podobnie jak On, nie szczędzili w dawaniu. Tylko otwarta dłoń w geście dawania zdolna jest również przyjmować kolejne dary…

X Niedziela Zwykła

Od jakiegoś czasu, czytając ten fragment Ewangelii, mam w głowie jedno pytanie: co takiego było w spojrzeniu Jezusa, że Mateusz bez wahania zostawił dotychczasowe życie i poszedł za Nim…?

Właściwie cała ta scena jest opisana bardzo ubogo. To zaledwie trzy proste zdania. Być może padło tam więcej słów, może jeszcze jakiś gest, coś co bohater, a zarazem autor ewangelicznej relacji zachował tylko dla siebie…

A może rzeczywiście było to tylko jedno spojrzenie. Ale takie, które dotyka aż do głębi i wydobywa z człowieka najbardziej skryte pragnienia…takie, których nie zmienia nawet grzech. Właściwie jedno pragnienie. Bezwarunkowej miłości.

Mateusz wbrew nadziei uwierzył nadziei, że nie zostanie odrzucony. I nie zawiódł się.

Chory potrzebuje uleczenia.
Grzesznik potrzebuje spojrzenia.
Jest jeszcze dla mnie nadzieja.