18 Niedziela Zwykła
Rozważanie na 18 Niedzielę Zwykłą, rok C
W sercu, każdego chyba, człowieka odzywa się czasem tęsknota za życiem spokojnym, dostatnim, bez trosk i niepokojów. Próbujemy wtedy złożyć swoją nadzieję , jeśli nie w dobrach materialnych, to w drugim człowieku – jego bliskości, przyjaźni, zrozumieniu, albo w swoich talentach, zdolnościach – ja to umiem zrobić, zrobię to zawsze dobrze, najlepiej… Podobnym budowaniem spichlerza na to, co zabezpieczy moje życie, może być czyjaś pochwała, moje poczucie: jaka to jestem wspaniała, dobra, święta, zaradna, rozmodlona. A może buduję spichlerz, by ukryć w nim wyniki porównywania się z innymi – podkreślanie ich wad i słabości, a moich zalet. Albo gromadzę zbyt wiele niepotrzebnych rzeczy – bo to takie ładne, praktyczne, może się kiedyś przyda… A może zdobywam korzyści w nieuczciwy sposób – żeby wejść w posiadanie czegoś, coś zyskać, gdzieś być, pojechać, czegoś nie zrobić – skłamię, oszukam, powiem wymijająco, nie do końca, nie przyznam się do słabości, błędu, zaniedbania, będę się usprawiedliwiać, tłumaczyć, zrzucać winę na innych.
Tyle tych sznurków i nitek, które wiążą, mamią pozorną wolnością, bogactwem, a w rezultacie przynoszą ból, smutek i rozczarowanie. Gdy Jezus wskrzesił Łazarza, zwrócił się do zgromadzonych: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić.” Jezu, pozwól, aby zostały rozwiązane, przecięte wszystkie moje pęta, żebym zrezygnowała z budowania spichlerzy tutaj, na ziemi. Wiem, że prawdziwym bogactwem jest tylko to, co czynię z prawdziwej miłości, co daję, czym się dzielę. Daj mi prawdziwą wolność i lekkość płynącą z ufności ku Tobie. Pomóż mi umieszczać moje skarby w Twoim Sercu, w niebie.
s. Magdalena