NIEDZIELA PALMOWA

Niedziela Palmowa rozpoczyna Święta Paschalne. Bardzo obficie w tym dniu jest zastawiony dla nas stół Bożego Słowa.
Na początku celebracji słyszymy fragment o uroczystym wjeździe Jezusa do Jerozolimy.
Rozentuzjazmowany tłum krzyczy: „Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który idzie w Imię Pańskie!”. Scena pełna radosnego napięcia, bo oto witają oczekiwanego Mesjasza! Tego, który uratuje ich od wszelkich nieszczęść i niedoli!
Zaraz potem słyszymy opis Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa, w tym roku według św. Marka. Znów pojawia się krzyczący tłum. Tym razem jednak swoim krzykiem domaga się wyroku: „Ukrzyżuj Go!”
Dlaczego tak szybko przechodzimy w tym dniu, w czytaniu Pisma z jednej skrajności w drugą? Najpierw widzimy radość z przybycia Jezusa, by za chwilę słyszeć słowa pełne nienawiści, wypowiadane być może przez te same osoby. Dlaczego tak jest?
A czy w naszym życiu często te sceny też się nie przeplatają? Czy nie jest tak, że nawet jednego dnia, w ciągu kilku godzin, potrafię najpierw być blisko Jezusa, trwać na modlitwie, cieszyć się Jego obecnością, rozmawiać z Nim, by po chwili swoim brakiem miłości do
drugiego, zdenerwowaniem, zniecierpliwieniem, złym słowem, lenistwem, po prostu grzechem – skazywać Go w sobie na śmierć?
Te rzeczywistości przeplatają się w nas bardzo mocno i niezwykle często. Ale jest coś, co się nie zmienia. To postawa Jezusa. Jego miłujące spojrzenie, które ogarnia radosnych mieszkańców Jerozolimy i rozwścieczony tłum, który chce dla Niego śmierci. Jezus na każdego patrzy z miłością. Zawsze. Na mnie również. Kiedy jestem blisko Niego i kiedy zabijam Go w sobie swoim grzechem. Jego miłujące spojrzenie ma moc przywracać do życia. Czy pozwolę się zobaczyć?

s. Ewa C.

Możesz również polubić…