XXXII Niedziela Zwykła
Przypowieść, którą słyszymy w dzisiejszej Ewangelii, o pannach nierozsądnych i roztropnych (lub dosadniej – głupich i mądrych) może wydawać się niezrozumiała, zwłaszcza w naszej kulturze.
W czasach Jezusa rola takich panien była bardzo ważna – miały za zadanie oświetlać drogę pana młodego i orszaku weselnego do domu panny młodej. Używały do tego lamp, a właściwie pochodni, które potrzebowały częstego nasączania oliwą.
Zadanie było jasne, powszechnie znane. Wiązało się to ze sporą odpowiedzialnością, ale przynosiło również korzyść. Niejednokrotnie bycie taką drużką skutkowało znalezieniem własnego oblubieńca, dlatego młode kobiety wyczekiwały wyznaczenia do tej roli na weselach.
Nierozsądne zachowanie panien z przypowieści nie było jednorazową wpadką, ale konsekwencją nieodpowiedzialnej postawy w całym ich życiu, nie odczytaniem własnego powołania lub błędną realizacją drogi swojego życia.
Oblubieniec mówi: „nie znam was”, tzn. nie mam z wami nic wspólnego, nic mnie z wami nie łączy, nie mamy żadnej relacji ze sobą…
Całe moje życie, każdy dzień, każda sytuacja może być gromadzeniem oliwy lub jej traceniem. Inaczej mówiąc: każda chwila może przybliżać mnie do Jezusa, zacieśniać moją więź z Nim, lub mnie od Niego oddalać, tworzyć niezdrowy dystans…
Co wybiorę?