IV NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
“Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna
Człowieczego…”
Dzisiaj Jezus, w pierwszych swoich słowach do Nikodema, przypomina nam o dziejach
Izraelitów, którzy przezywali trudny czas na pustyni. Doświadczani trudami wędrówki tracili
cierpliwość, skupieni na samych sobie nie dostrzegali troski i miłości Boga, skoncentrowani
na własnych potrzebach i czyhających na nich zagrożeniach nie byli wdzięczni, nie potrafili
wznieść wzroku ku niebu – ku Bogu, który cały czas spoglądał na nich i wspierał na każdym
kroku…
Czy w ostatnim czasie nie czujemy się jak ci ludzie wychodzący z niewoli? Zamartwiamy się
bez końca, boimy się o siebie, o naszych bliskich… czujemy się umęczeni, dajemy się
ponieść emocjom, strachowi, obawom o siebie, własne zdrowie, życie… A przecież chcemy
być wolni!
Jezus pokazuje nam kierunek, w którym mamy kierować nasze spojrzenie – KRZYŻ
i obecnego na nim Zbawiciela, który jest dla nas największym darem, “aby każdy, kto
w niego wierzy miał życie wieczne”.
Bóg pokochał nas miłością bez końca. Nie możemy sobie nawet wyobrazić, jak wielka jest to
miłość… Oddał swojego Jedynego Syna jako przebłaganie za nasze grzechy. Chce
obdarzać nas swoją bliskością i czułością. Chce obsypywać nas swoimi dobrami. Woła,
byśmy wpatrzeni w Tajemnicę Krzyża odpowiedzieli Mu swoją miłością i zaufaniem.
Bóg Chrystusie przywraca nam życie…
Uzdrawia nasze serca i ciała…
W Nim okazuje nam swoja dobroć i bogactwo swoich łask…
Przez Niego jesteśmy zbawieni…
Czy potrafię każdego dnia powierzyć się Jemu i wyznać, że On jest moją jedyną nadzieją?
Jezu, chcę wpatrzona w Twój Krzyż, uczyć się oddania Ojcu bez reszty. Nie chcę myśleć
tylko o sobie. Pozwól mi poznać Twoją miłość, daj doświadczyć Twojej zbawczej mocy
w moim życiu.
s. Kinga G.