II Niedziela Adwentu
„Nie jestem godzien nosić Mu sandałów.”
(Mt 3, 1-12)
Nad Jordanem Jan Chrzciciel jest niejako u szczytu popularności. Ciągną za nim tłumy, chcące nie tylko słuchać jego głosu, ale również proszą go o radę. Przychodzą do niego ludzie różnych warstw społecznych od najuboższych do największych autorytetów religijnych i poruszeni niełatwym przecież Słowem, deklarują decyzję zmiany swojego życia. Jan miałby więc wszelkie powody do dumy i mógłby skupić na sobie całą uwagę Izraela i swoją. Tymczasem…
…nie dzieje się nic z tych rzeczy. Jan nazywa siebie Głosem Kogoś na tyle większego i mocniejszego, iż on sam nie czuje się być Jego sługą. Ogromna musiała być pokora Jana, skoro pozostał niewzruszony oznakami rozgłosu i uwielbienia tłumów. Nie miał w sobie niczego ze współczesnych idoli!
A czy my mamy w sobie coś z Jana?… Nie chodzi o Jego umartwienie, czy eremicki styl życia. Nie, nie o to tu chodzi! Czy odnajdziemy w sobie choć kroplę Jego pokory?…; pokory, która pozwala zgiąć kolana przed Bogiem, zrezygnować z wygodnego stylu życia i myślenia, aby przyjąć wartości polecane przez Mistrza…; pokory, która czyni człowieka tak przeźroczystym, że nie przysłania on sobą Tego, którego głosi i dla którego żyje…
Św. Janie Chrzcicielu, wyproś nam łaskę pokory, abyśmy mogli rozpoznać Jezusa i oddać Mu pokłon.
s. Agnieszka B.